Kiedy Varen zajął się Jenną, wymknąłem się z jaskini. Na
szczęście, nikt mnie nie widział. Uśmiechnąłem się przebiegle. ON miał rację.
Są głupi jak śnieg. Niczego się nie domyślili! Uwierzyli w bajeczkę o wilku,
który nie wiadomo jak znalazł sie w górach i wpadł na Jennę. Uwierzyli, że jej
zgubienie było przypadkowe. A to wszystko było zaplanowane! Kiedy tylko
dowiedział się, że wadery idą do wulkanu, tak przygotował drogę, by Jenna się
zgubiła, a potem ją przeniósł na wysepkę. I nie tylko, ale o tym kiedy indziej...
Choć z drugiej strony, ten cały Hakai coś chyba czuł. Ale
Jenna go zapewniła. Dobra dziewczynka. Ha, niesamowite, że sie nie
zorientowała. To tak, jakby mi pomagała! Może ją o to oskarżę? Jakby coś,
oczywiście. Chociaż z drugiej strony, całkiem ją polubiłem. Być może ON pozwoli
mi ją uratować. Nie oprze się ucieczce. Jest waderą, na pewno będzie chciała
zwiać. Może nie taką w pełni, ale w końcu się ugnie. Zobaczymy.
Biegłem przez śnieg w pełni skupiony. Odgłosy wilków
walczących z Ferdalami było słychać nawet tutaj. Pfffffffffffft, na prawdę, nic
nie wiedzą o walce z nimi. Nie wiedzą też, co ON dla nich zgotował. Na prawdę,
nie rozumiem ich. Nic się nie domyślili? Hm, to dobrze. Nieważne. Mam teraz
misję. Muszę dobiec do gór. W górach jest ten najlepszy. Nasz As. Trzeba go
doprowadzić do wilków. Ich koniec będzie naprawdę fascynujący! ON tak świetnie
to zaplanował!
Oni wszyscy zginą. Należy się im. Nie mają po co żyć. Mi
zależy tylko na Jennie. Mojej hridaj patni. Ją muszę uratować. ON musi mi pozwolić.
Jest taka... inna. Reszta mnie nie obchodzi. Najbardziej mi zależy, żeby ON
zostawił mi do zabicia Brego. Umiem sobie z nim poradzić, a przecież tyle razy
mnie znieważył! Nie umrze łatwo i spokojnie... Oj, nie. Kogo tu jeszcze... A
tak, Varen. Zdaje się, że Dżej i on za bardzo się do siebie zbliżyli. Jego też
muszę załatwić. ON na pewno zajmie się swoim bratem, Blindwind... i pewnie
najbliższymi Alfy, pewnie Andromedą, być może jej bratem... Zobaczymy. Szkoda,
że Alfy nie mają dzieci, ON miałby więcej radości mogąc je zabić. Co jeszcze?
Nie wiem, okaże się potem. Zobaczymy, kto w ogóle przetrwa spotkanie z Asem.
Biegłem dalej i rozmyślałem nad tym wszystkim. Łapy
poruszały się stanowczo i szybko. Wyglądałem pewnie jakbym leciał. Dzień powoli
zbliżał się ku końcowi. ON powiedział, że As ma być na miejscu o północy.
Trzeba się spieszyć, to jedyna szansa. Jedyna szansa, żeby się ich pozbyć raz
na zawsze! Nie obchodził mnie los tych wilków. Wiecie czemu? Bo to wszystko ich
wina. To, że MOI nie żyją. Że ON też stracił swoich. To wina Hakai i jego
watahy. Zapłacą za to, już wkrótce!!!
<CDN...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)