wtorek, 5 maja 2015

Od Bran do Zafiro - Każdy ma gorszy dzień...

        Podążyłam wzrokiem za rzuconym kamieniem, aż zniknął pod powierzchnią wody, zostawiając po sobie jedynie rozchodzące się fale.
  - Raczej tak - odpowiedziałam. - Dopiero co odnalazłam swojego ojca, nie chcę znowu go zgubić.
  - Ty go zgubiłaś, czy on ciebie? - zauważył Zafiro z cieniem uśmiechu, który jednak szybko znikł.
  - Noooo...Ta druga opcja stawia go w złym świetle, a przecież wcale nie jest złym rodzicem. To raczej ja jestem złą córką - uśmiechnęłam się niepewnie.
  Wrzuciłam kolejny kamyk do wody. Ukradkiem przyglądałam się wilkowi. Do tej pory nie miałam okazji zamienić słowa z bratem Alfy. Zafiro nie był typowym wilkiem, to pewne. Wyglądem raczej się nie odróżniał bardzo od reszty. Futro czarne jak smoła...Nie, to złe porównanie. Raczej jak wyjątkowo pochmurna noc, kiedy nawet gwiazd nie widać. Był ode mnie wyższy, chociaż to zdecydowanie zasługa długich łap. Szybko domyśliłam się czemu Zafiro zawdzięczał swoje imię. Błękitne oczy, zbliżone kolorem do szafirów, wyraźnie odcinały się od futra.
  Może to głupio zabrzmi, ale poczułam się zazdrosna. Mój ojciec ma heterochromię: jedno oko złote, drugie niebieskie. Blindwind mimo ślepoty również mogłaby się poszczycić swoimi zielonymi oczami. Sam Alfa ma kolor oczu zbliżony do rubinów. A ja? Patrząc w odbicie wody widziałam swoje oczy idealnie. Stalowoszare, zimne, zupełnie nie pasujące do mojego charakteru. A gdybym tak miała niebieskie, albo zielone, jak moja mama? Czemu muszę być taka...nijaka.
  Nagle moje odbicie rozmyło się od kolejnego rzuconego kamyka. Otrząsnęłam się i spojrzałam przepraszająco na Zafiro.
  - Wybacz, zadumałam się - powiedziałam.
  - Nic nie szkodzi - odpowiedział basior. - A więc to Raphael jest twoim ojcem? - zagaił niepewnie.
  - Tak - odparłam już swoim normalnym tonem.
  - Nie wiem, czy wypada zapytać, ale dlaczego się rozdzieliliście?
  - Hoho, to trochę długawa historia - ostrzegłam Zaf'a.
  - A co mi tam - wilk położył się na ziemi i kiwnął głową żebym też tak zrobiła. - Mamy pełno czasu.
  Położyłam się więc na ziemi. Od czego by tu zacząć? Właściwie to nie mam pojęcia, czemu nagle nabrałam ochoty się zwierzać, ale...no po prostu coś mi mówiło, że Zafiro nie jest złym gościem. Że mogę mu spokojnie opowiedzieć wszystko. Basior mnie wyjątkowo zaciekawił. Wszystkie wilki tutaj były otwarte, łatwo się z nimi rozmawiało, z większości można czytać jak z otwartej księgi. A ta księga obszyta czarnym futrem, zdobiona szafirami była zamknięta na żelazny zamek. Pytanie tylko, gdzie jest klucz? Może większość takie nastawienie kojarzy się po prostu z gburowatym samotnikiem, ale jak dla mnie była to zwykła tajemniczość. Przywykłam do robienia rzeczy, o których wszyscy mówią, że są ,,niemożliwe". Rozmowa z basiorem w niczym nie ustępowała wspinaczki po górach alpejskich, albo ujeżdżaniu bawoła (nie polecam, tak swoją drogą).
  ,,No to przyjmuję wyzwanie" pomyślałam i zaczęłam:
  - Moja mama zginęła w pożarze, gdy miałam rok. Ojciec ciężko to przeżył, ja zresztą również...Ale nie popadliśmy w depresję, trzeba było żyć dalej. Starałem się żyć tak jak wcześniej, ale...No cóż, tata nagle przypomniał sobie, że ma córkę i zaczęły się zakazy, ograniczenia. Musiałam iść się uczyć do jakiejś szkoły. Trochę mnie denerwowało to wszystko... - urwałam czując na sobie czyiś wzrok.
  Zafiro pobieżnie spojrzał w tamtą stronę, ale tylko wzruszył ramionami.
  - Mów dalej, to nic wielkiego - powiedział.
  Chyba już wiem kim był właściciel śledzących nas oczu, ale mimo wszystko kontynuowałam:
  - Jak już mówiłam, nadopiekuńczość ojca zaczynała mnie denerwować, więc odgryzałam się tym samym: wracałam zbyt późno do domu, włóczyłam się z obcymi i tak dalej. Wiem, teraz gdy to sobie przypominam widzę, jak bardzo byłam dziecinna - wtrąciłam spodziewając się, że Zaf mi przerwie i rzuci jakimś dorosłym tekstem, ale nic takiego nie nastąpiło. - To było głupie. Niedługo po ukończeniu nauki zdecydowaliśmy się oboje odejść. A ponieważ byłam dorosła poszłam w innym kierunku. To również nie była mądra decyzja.
  Basior słuchał ze zrozumieniem, od czasu do czasu powoli przytakując głową. Przez moment wydawało mi się, że myślami jest w innym miejscu.
  - No i...to mniej więcej cała historia - palnęłam w celu przerwania dzwoniącej w uszach ciszy.


Zafiro? Nie wiem jak długo wytrzymasz z Bran. Powodzenia xP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)