sobota, 16 maja 2015

Od Finn’ a - Włóczęga... i Jego Siostra.

        Budzi mnie mocne uderzenie w brzuch. Jak na zawołanie, otwieram oczy z przerażenia. Rozglądam się podejrzliwie dookoła. Zaraz jednak mój wzrok ląduje na siostrze.
- Zwariowałaś Maura?! Co to miało być?!
- I tobie również „dzień dobry”. - rzuca kąśliwie - Nie reagowałeś jak budziłam cię normalnie, to musiałam po swojemu. - wyjaśnia, szczerząc się.
- Jenyyyy, dziewczyno… nigdy więcej tak nie rób. No, chyba, że chcesz abym t e ż zaczął cię tak budzić.
Maura patrzy na mnie wyzywająco.
- Bez szans.
- Taaaak? A to niby czemu, mądralo?
- Zawsze budzę się wcześniej. A ty, beze mnie przespałbyś cały dzień. I jeszcze kolejny. - Maura zdmuchuje kosmyk włosów, który wpadł jej na oczy. Jakby w ten sposób, chciała podkreślić to co właśnie mówiła.
- Jasne, jasne. Mam rozumieć, że jesteś jak ten dobry duszek, hm..?- pytam ironicznie, unosząc jedną brew do góry.
Na pysku Maury pojawia się grymas niezadowolenia.
- Dobry duszek? JA?! Phi! Raczej złośliwy chochlik. - siostra udaje oburzoną, ale wiem, że cieszy się z tej odpowiedzi.
Wzdycham i uśmiecham się ukradkiem.
„Cała ona”, myślę.
- No dobra, Puck idziemy!
- Niby dokąd?
- Skoro ty zadbałaś o to, abym nie przespał dnia, to ja zadbam abyśmy mieli co jeść.
Siostra uśmiecha się promiennie. Ma jeden z tych bardzo rzadkich, uroczych, otwartych i idealnych uśmiechów. Szczerze radosnych i bardzo pięknych. Jest to chyba jedyna rzecz jaką odziedziczyła po naszej matce. Chociaż ona sama woli mówić, że jest stu-procentową kopią ojca.
- Hm… jak mogłabym odrzucić taką propozycję? - jest to oczywiście pytanie retoryczne.
Jasne, że nie odrzuci mojej propozycji. Co jak co, ale darmowym śniadaniem nigdy nie pogardzi.
- Nie mogłabyś. A teraz chodź, zanim się rozmyślę.
I takim oto gestem rozpoczynamy kolejny dzień naszej włóczęgi. Chociaż Maura woli nazywać ją „wędrówką”, to moim zdaniem jest to mydlenie oczu. Równie dobrze można nazwać szczura wiewiórką. My przecież nie podróżujemy, tylko szukamy jakiegoś miejsca dla siebie. Skoro uciekliśmy od rodziny, to teraz musimy jakoś radzić sobie bez nich.
Z rozmyśleń wyrywa mnie nagły tętent kopyt. Patrzę na siostrę. Widzę jak jej spojrzenie wędruje, to w jedną to w drugą stronę. Nagle dostrzegam błysk w jej oczach.
- Tam. - mówi ściszonym głosem.
Patrzę w miejsce, które wskazuje mi wadera. Jakieś kilkanaście metrów przed nami znajduje się niewielkie stadko saren. Bez wahania podchodzimy bliżej. Obserwuję każde ze zwierząt, starając się ocenić ich szybkość i wytrzymałość. Maura upiera się abym upolował jelenia, ale ostatecznie rezygnujemy z tego pomysłu. Moim celem jest młoda sarna.

~ *** ~

       Po porządnym posiłku zdecydowaliśmy się na podjęcie dalszej wędrówki. A właściwie, to Maura zakomunikowała, że powinniśmy już ruszać. Gdyby to zależało ode mnie, wolałbym jeszcze mieć chwilę wolnego. Siostra jednak nie chciała o tym słyszeć.
I tak też wyruszyliśmy. Było to jakąś godzinę temu. No, może półtorej. Poruszamy się teraz pewnie, tworząc własną ścieżkę.
Zerkam na błękitne niebo. Słońce znajduje się wysoko, oświetlając krainę, w której się znajdujemy. Przed nami cały dzień - nie ma nawet południa. Lubię takie pory dnia, zwłaszcza kiedy pogoda dopisuje.
Zaczynam się rozglądać dookoła. Coś zmieniło się w otoczeniu. Nie nagle, wyczułem zmianę jakieś kilka minut wcześniej, ale nie chciałem robić zamieszania. Teraz jednak czuję to zdecydowanie wyraźniej.
Zerkam na siostrę. Widzę jak strzyga uszami. Znam dobrze ten gest. Coś jej się tutaj nie podoba, ale sama do końca nie wie co. Nagle dostrzegam czyjś ślad. Podchodzę bliżej, by móc przyjrzeć się łapie odciśniętej w śniegu.
„To ślad wilka!”
- Co się dzieje, Finn? - słyszę pytanie siostry.
Bez wahania pokazuję jej trop.
- Zobacz! Jest tutaj jakiś inny wilk! - krzyczę, niemalże podekscytowany.
Jestem dumny z tego znaleziska. Maura już mniej.
- Finn… wiem o czym myślisz, ale… już kiedyś eksperymentowaliśmy z watahami. Nawet dwiema. I wiesz dobrze jak to się skończyło.
Wzdycham. Maura ma rację. Tamte watahy były ogromne, dobrze zorganizowane i „formalne”. Obowiązywały w nich określone zasady, porządki i maniery, których nie byliśmy w stanie znieść. A wszystko co robiliśmy, było uznawane za „złe” lub „niedojrzałe”. Mimo to nadal mam nadzieję, że znajdziemy miejsce dla siebie.
- A może teraz będzie inaczej… - zaczynam.
Już widzę niezadowolenie siostry.
- „Inaczej”?! Proszę cię, Finn! Nie rozumiesz tego? Nigdzie nie jest inaczej. Każda wataha ma jakieś dziwne porządki, reguły. Wszystko tam jest poważne i… i… i takie n o r m a l n e. Spójrz prawdzie w oczy: nie nadajemy się do takich społeczności.
- A skąd wiesz, że wszystkie watahy są takie same?
- I znów się zaczyna. - mruczy pod nosem, jednak skutecznie ją ignoruję.
- Ale zastanów się Maura. Może w końcu trafimy na jakieś stado, które będzie bardziej… tolerancyjne? Dziwniejsze? Mniej… formalne? Nie pomyślałaś o tym.
Słyszę jak wadera parska śmiechem, w którym nie ma ani odrobiny wesołości.
- Ach taaak? Finn, posłuchaj. Wiem, że chcesz znaleźć swoje miejsce. Ja również. Ale proszę cię… ile watah już mijaliśmy? Do ilu żeśmy dołączyli? Ile wilków już nas zawiodło i wyśmiało, wliczając w to naszą rodzinę?
- Wiem, uwierz mi pamiętam. Ale spróbować nie zaszkodzi.
- Ty tak uważasz.
- I ty też powinnaś! - oświadczam. Zaraz jednak dodaję spokojniej - Proszę cię, Maura. Proszę cię o to ostatnie raz. Moglibyśmy zobaczyć to stado? Jeśli okaże się takie jak pozostałe to… gwarantuję ci, że wyniesiemy się stąd jak najszybciej. Może być?
Dostrzegam na twarzy siostry cień uśmiechu.
„Zgodzi się. Czuję to.”, myślę.
- Masz u mnie dług. - mówi w końcu.
Mrugam kilka razy z niedowierzania.
- Czyli, że co? Zgadzasz się?!
- Ten ostatni raz.
- Jesteś najlepsza! Dzięki, dzięki, dzięki! - uśmiecham się szeroko do siostry.
- Dobra, to chodź. Zobaczymy co to za „stado” znalazłeś. - rzuca w końcu.
- Oooczywiście! - odpowiadam zadowolony.
Schodzimy z Maurą ze szlaku, który wcześniej obraliśmy. Przechodzimy przez zarośla, krzaki, aż w końcu znajdujemy się przy niewielkim lesie. Zdaje mi się, że gdzieś słyszę wycie wilków. A może to tylko moja wyobraźnia?

 <Ciąg dalszy w opku od Maury>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)