piątek, 1 maja 2015

Od Blindwind do Dean'a i Estery - Mały Problem przy Pracy

        - W końcu! Już myślałam, że nigdy go nie znajdziemy! – zawołała Wind, trzeba było przyznać, że Frost umiał doskolane maskować swój trop – Zaraz... – wadera stanęła jak wryta – A co jeżeli mu się coś stało? Co jeżeli on już nie żyje? I to wszystko przeze mnie, bo tak się cieszyłam, że dał mi na chwilę spokój, że miałam go kompletnie w dupie? – złapała się za głowę, szarpiąc za swoją białą grzywkę, a łzy popłynęły jej po policzkach.
Nogi załamały się pod nią i klapnęła na tyłek, prosto na zimny śnieg, który swoim nerwowym drepatniem we wszystkie strony zdążyła uklepać na twardy lód. Chłód i lekki ból kości ogonowej po upadku zignorowała, zbyt zajęta czarnymi myślami, które ogarnęły jej głowę.
- Wind, rozpaczanie teraz nic nie da. – usłyszała głos Dean’a za sobą.
- Jak Renji nie żyje to nic już nic nie da, a do tego wkopaliśmy się w sam środek lasu, gdzie Ferdale rozerwą nas na strzępy i zostawią nasze ochłapki jako pamiątkę dla Hakai!... Gorzej jak nawet kostek nie zostawią... – dziewczyna odchyliła się do tyłu, żeby paść na plecy, jednak zatrzymała się na klatce piersiowej Dean’a, który stanął za nią.
- Nie czas teraz na załamywanie się, twój przyjaciel potrzebuje pomocy. – Aster stanęła obok wadery, która nawet na nią nie spojrzała.
- Wind! Do cholery! – warknął Dean i dość boleśnie dziabną ją w ucho, po czym odsunął się, żeby dziewczyna mogła bezwładnie upaść na twardy śnieg – Ogarnij się, przecież nie wszystko stracone, co jeżeli jest jeszcze szansa, żeby uratować Renji’ego, a ty marnujesz ten czas na bezużyteczne szlochy!
Wadera podnisoła się z ziemi, masując sobie potylice.
- Mogłeś sobie to darować, i tak ma dość poprzewracane w głowie. – mruknęła Estera do Dean’a – Dodatkowy upadek może pogorszyć sytuacje.
Dean uśmiechnął się pod nosem na złośliwą uwagę, a Wind – mimo tego, że ledwo dosłyszała o co chodzi – wytknęła w ich stronę różowy język.
- Zabawne, szczerze zabawne. – mruknęła pod nosem gramoląc się na nogi i otrzepując ze śniegu.
- Dobra, dość tego, chodźcie znaleźć twojego przyjaciela, bo faktycznie Ferdale nas tu zastaną. – rzuciła szara wadera.
- Racja, racja. – rzekła Wind i ruszyła przodem z nosem przy ziemi – Ej... – dziewczyna stanęła jak wryta, a nogi aż zatrzęsły się pod nią.
- Co tym razem? – westchnął Dean.
- Może zmywajmy się stąd...? – jej głos był słaby – Jak najszybciej! – wrzasnęła odwracając się i biorąc nogi za pas.
Nagle wielkie cielsko Ferdala wyłoniło się zza drzew nieopodal, zwabiony głośnym zachowaniem wilków. Wyszczerzył pożółkłe kły w czymś co wydawało się być chorym uśmiechem. Jego gładka twarz bez oczu pomarszczyła się od tego, a nozdża głośno wciągnęły powietrze.
Widząc wielkość Ferdala wilki aż zamarły w miejscu. Widzieli ich już kilku, ale tak ogromnego potwora jeszcze nie było im dane ujrzeć przedtem...


Dean? Estera?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)