niedziela, 10 maja 2015

Od Jenny CD Varena: Bezczynność


        Wkurzyłam się trochę. Nie dość, że mi matkuje, to jeszcze traktuje jak... kotowatą?! No pięknie! Obrzuciłam Veren'a zabijającym spojrzeniem i pokazałam mu język. Kopnęłam go tylną łapą w bark, więc puścił. Ale nie miałam zamiaru wychodzić. Stwierdziłam, że skoro nie chcę, żeby traktowali mnie jak gremlina do niańczenia, nie mogę niańczyć innych. 

- I co? Nie idziesz za swoim kochasiem? - spytał złośliwie Muka.
- Kochasiem? - prychnęłam rozbawiona teorią myślenia Varen'a. - On jest tylko kumplem. I nie, nie idę wyobraź sobie. Zresztą, komu ja się tłumaczę.
- Hym... Nie wiem, czy tylko "kumpel" by tak przy tobie sterczał jak byłaś chora - mruknął. 
Wydawało mu się chyba, że nie usłyszę, ale usłyszałam. Dlatego staksowałam go wzrokiem i spytałam:

- Kiedy niby sterczał przy mnie? Jak spałam po dziabnięciu Ferdala?
- No... tak mówili, poza tym, jak się obudziłem, siedział z łbem przy twojej łapie.
- Hm...
Zamyśliłam się. Co oni wszyscy mają do tego Chris'a? Naprawdę, nikt go chyba nie lubi, oprócz mnie i Blind... a przynajmniej ona się zachowuje, jakby go lubiła, czy tolerowała. Sama nie wiem... No bo może on nie traktuje tego tak jak ja... Kurde, nad czym ja rozmyślam?! Do jasnej cholerci, w końcu to JA! Ja nie... rozważam takich rzeczy...
- Coś się tak zacięła? - odezwał się Varen.
- Myślę, wyobraź sobie. Umiesz tą sztukę? - odpyskowałam i wlazłam do wody. 
Varen prychnął i coś wiercił się na brzegu a potem rzucił we mnie kamykiem. Zabijałam go wzrokiem przez moment, a potem po prostu... chlapnęłam mu wodą w pysk. Odwrócił łeb, ale nic mu to nie dało. I tak był mokry. Wyszłam z wody z szerokim uśmiechem, położyłam się na brzegu, koło ściany skalnej i ułożyłam łeb między łapami. Muka obserwował mnie, po czym stanął nade mną. Zorientowałam sie co zrobi w tym samym momencie, kiedy zaczął się otrzepywać. No cóż... Wyplułam wodę, odkaszlnęłam i wstałam. 
- No dobra, będzie tych szczenięcych zabaw. Nie wiem jak ty, ale ja idę... A, no tak. Jego nie ma i nie ma gdzie iść, bo taki był rozkaz. Eh... - Padłam na ziemię z powrotem, tym razem na grzbiet i spojrzałam w bok, w poszukiwaniu Zafiro. 
Nadal był z Bran, ale zauważyłam, że napis na jego miejscu zniknął. Czyli przeczytał, dobrze. Pytanie, jak to przyjął. Ale po nim można się wszystkiego spodziewać. Może uznał, że nie jestem godna? A może mnie zwyczajnie olał? A, nieważne. Co będzie to będzie. 

- Dżej? - Varen leżał niedaleko mnie i bawił się swoim łańcuchem.
- Noooo? - Zamknęłam oczy, ułożyłam przednie łapy na brzuchu i przywołałam w myślach kołysankę Chris'a.
- Mogę cię o coś spytać?
- O bosz, nienawidzę takich podchodów, gadaj Muka, śmiało.

<No więc? Varen? Tak wiem, inteligentny pomysł z pytaniem XD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)