Wkurzyłam się trochę. Nie dość, że mi matkuje, to jeszcze traktuje
jak... kotowatą?! No pięknie! Obrzuciłam Veren'a zabijającym spojrzeniem
i pokazałam mu język. Kopnęłam go tylną łapą w bark, więc puścił. Ale
nie miałam zamiaru wychodzić. Stwierdziłam, że skoro nie chcę, żeby
traktowali mnie jak gremlina do niańczenia, nie mogę niańczyć innych.
- I co? Nie idziesz za swoim kochasiem? - spytał złośliwie Muka.
- Kochasiem? - prychnęłam rozbawiona teorią myślenia Varen'a. - On jest
tylko kumplem. I nie, nie idę wyobraź sobie. Zresztą, komu ja się
tłumaczę.
- Hym... Nie wiem, czy tylko "kumpel" by tak przy tobie sterczał jak
byłaś chora - mruknął.
Wydawało mu się chyba, że nie usłyszę, ale usłyszałam. Dlatego staksowałam go wzrokiem i spytałam:
Wydawało mu się chyba, że nie usłyszę, ale usłyszałam. Dlatego staksowałam go wzrokiem i spytałam:
- Kiedy niby sterczał przy mnie? Jak spałam po dziabnięciu Ferdala?
- No... tak mówili, poza tym, jak się obudziłem, siedział z łbem przy twojej łapie.
- Hm...
Zamyśliłam się. Co oni wszyscy mają do tego Chris'a? Naprawdę, nikt go
chyba nie lubi, oprócz mnie i Blind... a przynajmniej ona się zachowuje,
jakby go lubiła, czy tolerowała. Sama nie wiem... No bo może on nie
traktuje tego tak jak ja... Kurde, nad czym ja rozmyślam?! Do jasnej
cholerci, w końcu to JA! Ja nie... rozważam takich rzeczy...
- Coś się tak zacięła? - odezwał się Varen.
- Myślę, wyobraź sobie. Umiesz tą sztukę? - odpyskowałam i wlazłam do wody.
Varen prychnął i coś wiercił się na brzegu a potem rzucił we mnie kamykiem.
Zabijałam go wzrokiem przez moment, a potem po prostu... chlapnęłam mu
wodą w pysk. Odwrócił łeb, ale nic mu to nie dało. I tak był mokry.
Wyszłam z wody z szerokim uśmiechem, położyłam się na brzegu, koło
ściany skalnej i ułożyłam łeb między łapami. Muka obserwował mnie, po
czym stanął nade mną. Zorientowałam sie co zrobi w tym samym momencie,
kiedy zaczął się otrzepywać. No cóż... Wyplułam wodę, odkaszlnęłam i
wstałam.
- No dobra, będzie tych szczenięcych zabaw. Nie wiem jak ty, ale ja
idę... A, no tak. Jego nie ma i nie ma gdzie iść, bo taki był rozkaz.
Eh... - Padłam na ziemię z powrotem, tym razem na grzbiet i spojrzałam w
bok, w poszukiwaniu Zafiro.
Nadal był z Bran, ale zauważyłam, że napis na jego miejscu zniknął. Czyli przeczytał, dobrze. Pytanie, jak to przyjął. Ale po nim można się wszystkiego spodziewać. Może uznał, że nie jestem godna? A może mnie zwyczajnie olał? A, nieważne. Co będzie to będzie.
Nadal był z Bran, ale zauważyłam, że napis na jego miejscu zniknął. Czyli przeczytał, dobrze. Pytanie, jak to przyjął. Ale po nim można się wszystkiego spodziewać. Może uznał, że nie jestem godna? A może mnie zwyczajnie olał? A, nieważne. Co będzie to będzie.
- Dżej? - Varen leżał niedaleko mnie i bawił się swoim łańcuchem.
- Noooo? - Zamknęłam oczy, ułożyłam przednie łapy na brzuchu i przywołałam w myślach kołysankę Chris'a.
- Mogę cię o coś spytać?
- O bosz, nienawidzę takich podchodów, gadaj Muka, śmiało.
<No więc? Varen? Tak wiem, inteligentny pomysł z pytaniem XD >
<No więc? Varen? Tak wiem, inteligentny pomysł z pytaniem XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)