Zaśmiałam się cicho. Chris spiorunował mnie wzrokiem ale ja
tylko wzruszyłam barkami. Śmieszyła mnie i irytowała za razem ta jego
nadopiekuńczość... I w sumie, czułam się trochę jak Andzia. Zaczęłam rozumieć
co czuje, jak Zaf tak się o nią troszczy. No właśnie, Zaf. Trochę mi było
głupio, że tak go ośmieszyłam. Nie wiem co mnie napadło. Nie chciałam przecież
zareagować tak ostro. Wymsknęło mu się, no. Niestety, każdy ma sumienie i chcąc
nie chcąc ja też je mam. Tak więc postanowiłam coś z tym zrobić. Miałam dość
tego, że tak się z Zafiro nie lubimy. Jasne, nie zależy mi specjalnie na
przyjaźni tego wilka, jemu chyba też. Ale przynajmniej możemy się lepiej
traktować i z szacunkiem, prawda? No właśnie, więc ignorując Chris'a, który
wygłaszał właśnie jakieś arcyciekawe kazanie i Varen'a, który ukradkiem nas
podpatrywał, podreptałam w stronę Zafiro. Jednak kiedy go zobaczyłam, był z
Bran. No okey, nie będę przeszkadzać, to chyba nie jest droga do rozejmu...
Naskrobałam wiec wiadomość przy jego stałym miejscu. Na szczęście, był tam
placek ziemi, więc jak przeczyta, to zamaże i po sprawie.
" Drogi Zafiro
Chciałabym przeprosić Cię za moje zachowanie. Mam dość tych
naszych wiecznych opryskiwanek i braku szacunku. Nie wiem co mnie napadło...
Może to przez tego Ferdala. A może po prostu... Moja chora psychika. Nie wiem.
W każdym razie, mam nadzieję, że nie będziesz chował urazy i wybaczysz mi
wszystkie głupoty, które zrobiłam. Liczę, że zakopiemy topór wojenny i... Nie
oczekuję, że mnie polubisz. Tylko... chodzi o szacunek, dobrze?
Jenna"
Miałam cichą nadzieję, że nie weźmie tego jako swoje
zwycięstwo czy coś takiego. Przecież to nie jest wojna, tak? Eh... Zobaczymy.
Miejmy nadzieję, że się zgodzi.
Wróciłam na miejsce. Chris leżał na grzbiecie i miał
zamknięte oczy. Chyba nucił... Ale nie wiedziałam co. Spojrzałam w bok, czułam
na sobie czyjś wzrok. Varen, jasne. Gapił się i miał na pysku ten dziwny,
wredny i tajemniczy uśmieszek. Spiorunowałam go wzrokiem i pokazałam język. A
kiedy znów spojrzałam na Chrisa, miał otwarte ze złości oczy i warczał.
- Hej, no o co się gniewasz? - zapytałam, kładąc się obok
wilka.
Wyciągnęłam przednie łapy przed siebie i ziewnęłam.
- Nie chodzi o ciebie, küçük şeytan. Tylko o tego tam -
mruknął mój kumpel i wskazał na Varena.
Nie musiałam patrzeć na Mukę, żeby wiedzieć, że się na nas
gapi i nadal głupio uśmiecha.
- Czytasz mu w myślach? Mówiłeś, że nie lubisz tego robić. I
nie robisz.
- Bo tak jest. Ale się nie skupiałem, wnerwiłem się i jakoś
tak... wyszło.
- No wiesz? Mi też czytasz w myślach?
- Nie.
- Yhm... A o czym myśli Muka?
- Muka?
- No, Varen. Wiesz, że lubię nazywać wilki.
- Tia... No więc... Nie, nie powiem ci. To jest... sprawa
moja i Varena.
Westchnęłam cicho. Rany. "Sprawa moja i Varena".
Sratatata! Nienawidzę tego. Ktoś mówi, że coś się stało ale nie wyjaśnia co.
Ehhhhhhhhhhh!
Zaczęłam myśleć o czymś innym. Nie o Ferdalach, nie o
Chrisie, nie o Varenie, nawet nie o Blind czy Zafiro. Pomyślałam o tym, który
jest dzisiaj. Niedługo święta, a my walczymy z potworami. Cudnie.
" Co chcecie na świąteczną kolację?"
" Hm, no nie wiem. A jaki mamy wybór?"
"Może być Fedal pieczony, surowy albo suszony. Co
wybierasz?"
Bleeeeeeeeeeeeeee... W każdym razie, kiedy pomyślałam o
datach... Wpadłam na coś. Policzyłam dni i zrozumiałam, że 6 dni temu były
urodziny Blind a 4 dni temu moje. A co najlepsze, dziś są urodziny Brego! No
pięknie. Świętujemy tak bardzo...
Otworzyłam oczy. Nawet nie zauważyłam, że Chris zniknął.
Ciekawe gdzie polazł? Może się obraził? Rany... a mówią, że to wadery są
humorzaste! Wstałam więc, syknęłam lekko bo rana po Ferdalu dawała mi się
jeszcze we znaki i podeszłam do Varena.
- Em, widziałeś gdzie poszedł Chris? Zamknęłam oczy tylko na
chwilę a on już - zamachałam łapą w powietrzu - zniknął.
<Varen?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)