piątek, 8 maja 2015

Od Jenny do Varen'a - Konflikt...Nie Mój

        Zaśmiałam się cicho. Chris spiorunował mnie wzrokiem ale ja tylko wzruszyłam barkami. Śmieszyła mnie i irytowała za razem ta jego nadopiekuńczość... I w sumie, czułam się trochę jak Andzia. Zaczęłam rozumieć co czuje, jak Zaf tak się o nią troszczy. No właśnie, Zaf. Trochę mi było głupio, że tak go ośmieszyłam. Nie wiem co mnie napadło. Nie chciałam przecież zareagować tak ostro. Wymsknęło mu się, no. Niestety, każdy ma sumienie i chcąc nie chcąc ja też je mam. Tak więc postanowiłam coś z tym zrobić. Miałam dość tego, że tak się z Zafiro nie lubimy. Jasne, nie zależy mi specjalnie na przyjaźni tego wilka, jemu chyba też. Ale przynajmniej możemy się lepiej traktować i z szacunkiem, prawda? No właśnie, więc ignorując Chris'a, który wygłaszał właśnie jakieś arcyciekawe kazanie i Varen'a, który ukradkiem nas podpatrywał, podreptałam w stronę Zafiro. Jednak kiedy go zobaczyłam, był z Bran. No okey, nie będę przeszkadzać, to chyba nie jest droga do rozejmu... Naskrobałam wiec wiadomość przy jego stałym miejscu. Na szczęście, był tam placek ziemi, więc jak przeczyta, to zamaże i po sprawie.
" Drogi Zafiro
Chciałabym przeprosić Cię za moje zachowanie. Mam dość tych naszych wiecznych opryskiwanek i braku szacunku. Nie wiem co mnie napadło... Może to przez tego Ferdala. A może po prostu... Moja chora psychika. Nie wiem. W każdym razie, mam nadzieję, że nie będziesz chował urazy i wybaczysz mi wszystkie głupoty, które zrobiłam. Liczę, że zakopiemy topór wojenny i... Nie oczekuję, że mnie polubisz. Tylko... chodzi o szacunek, dobrze?
Jenna"
Miałam cichą nadzieję, że nie weźmie tego jako swoje zwycięstwo czy coś takiego. Przecież to nie jest wojna, tak? Eh... Zobaczymy. Miejmy nadzieję, że się zgodzi.
Wróciłam na miejsce. Chris leżał na grzbiecie i miał zamknięte oczy. Chyba nucił... Ale nie wiedziałam co. Spojrzałam w bok, czułam na sobie czyjś wzrok. Varen, jasne. Gapił się i miał na pysku ten dziwny, wredny i tajemniczy uśmieszek. Spiorunowałam go wzrokiem i pokazałam język. A kiedy znów spojrzałam na Chrisa, miał otwarte ze złości oczy i warczał.
- Hej, no o co się gniewasz? - zapytałam, kładąc się obok wilka.
Wyciągnęłam przednie łapy przed siebie i ziewnęłam.
- Nie chodzi o ciebie, küçük şeytan. Tylko o tego tam - mruknął mój kumpel i wskazał na Varena.
Nie musiałam patrzeć na Mukę, żeby wiedzieć, że się na nas gapi i nadal głupio uśmiecha.
- Czytasz mu w myślach? Mówiłeś, że nie lubisz tego robić. I nie robisz.
- Bo tak jest. Ale się nie skupiałem, wnerwiłem się i jakoś tak... wyszło.
- No wiesz? Mi też czytasz w myślach?
- Nie.
- Yhm... A o czym myśli Muka?
- Muka?
- No, Varen. Wiesz, że lubię nazywać wilki.
- Tia... No więc... Nie, nie powiem ci. To jest... sprawa moja i Varena.
Westchnęłam cicho. Rany. "Sprawa moja i Varena". Sratatata! Nienawidzę tego. Ktoś mówi, że coś się stało ale nie wyjaśnia co. Ehhhhhhhhhhh!
Zaczęłam myśleć o czymś innym. Nie o Ferdalach, nie o Chrisie, nie o Varenie, nawet nie o Blind czy Zafiro. Pomyślałam o tym, który jest dzisiaj. Niedługo święta, a my walczymy z potworami. Cudnie.
" Co chcecie na świąteczną kolację?"
" Hm, no nie wiem. A jaki mamy wybór?"
"Może być Fedal pieczony, surowy albo suszony. Co wybierasz?"
Bleeeeeeeeeeeeeee... W każdym razie, kiedy pomyślałam o datach... Wpadłam na coś. Policzyłam dni i zrozumiałam, że 6 dni temu były urodziny Blind a 4 dni temu moje. A co najlepsze, dziś są urodziny Brego! No pięknie. Świętujemy tak bardzo...
Otworzyłam oczy. Nawet nie zauważyłam, że Chris zniknął. Ciekawe gdzie polazł? Może się obraził? Rany... a mówią, że to wadery są humorzaste! Wstałam więc, syknęłam lekko bo rana po Ferdalu dawała mi się jeszcze we znaki i podeszłam do Varena.
- Em, widziałeś gdzie poszedł Chris? Zamknęłam oczy tylko na chwilę a on już - zamachałam łapą w powietrzu - zniknął.


<Varen?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)