- Aha, jasne. Puknij się w łeb, nie pozwolę ci
tak szybko... - przerwałam, wypluwając śnieg. Wilk próbował ukryć uśmiech ale
coś mu nie wyszło. - Cholera!... Nie pozwolę ci tak szybko odejść. Widzisz to
takie wieeeeelkie drzewo, o tam? - wskazałam łapą na lewo. Wilk spojrzał tam,
ale nadal szukał. - No, tam, no! O! Właśnie. No, to tam teraz się udamy i za
chwilę zostaniesz przyjęty do Watahy Nieznanych Wariatów. - oznajmiłam. -
Znaczy, Hakai powinien cię przyjąć, a potem jak będziesz chciał, to dołączysz do
klanu albo coś. - dodałam, i poszliśmy.
Uri raczej siedział cicho, ja z
początku też, ale potem nie wytrzymałam i zaczęłam mu nawijać o watasze:
- To co? Może ci trochę opowiem. Ekchem, jest
nas na razie 5, ale jak ty dołączysz będzie 6. Alfy to Hakai i Andromeda. Niby
nic ich nie łączy ale coś mi tu zajeżdża miłością. - zaśmiałam się. - Jest też
kuzynka Hakia - Blindwind. Jest niewidoma, ale ma takiego kruka, co robi za jej
oczy. A, no i brat Andromedy - Zafiro. Łazi za nią jak cień. Porażka, jakbym
miała takiego brata to chyba bym się załamała. O, i nie przestrasz się Brego -
taka hybryda, lwo-podobna, ale wielka jak stodoła. I on ma takie jakby...rozdwojenie
jaźni. Znaczy, uważa, że jest z nim ktoś, kogo nazywa Skarbem. Mówi do niego i
mówi też za niego, bo tego całego Skarba oczywiście nie ma, ale wiesz... -
Wzięłam głęboki wdech. - No i ja. Zwykły wilk, którego jada śnieg. -
Kaszlnęłam. Głupi biały popiół!
- Zwykły wilk? - odezwał sie Uri.
Zmarszczyłam
brwi.
- Widzisz we mnie coś niezwykłego? - udałam
obrażenie.
Uri się zaśmiał.
- Ja? Skądże. - zaparł się.
Prychnęłam i
pożałowałam tego od razu. Kolejna porcja śniegu w mojej gębie. Cudownie. A on sobie
idzie i niczym się nie musi przejmować!, pomyślałam mając na myśli wilka obok.
- No, to jesteśmy. - oznajmiłam z uśmiechem.
Uri przyjrzał się "chwastowi", jak to określałam w myślach owe drzewo
i zrobił krok do przodu.
- Ale pójdziesz ze mną? - zapytał, patrząc na
mnie. Prychnęłam. - Wiesz, żeby nie pomyśleli, że jestem jakimś szpiegiem czy
coś. - dodał szybko.
Uśmiechnęłam sie chytrze i bez słowa ruszyłam do drzewa.
-
Haaaaaaaaaaaaaaaaakaaaaaaaaaaaaaaaaaiiiiiiiiiiii! - wydarłam się, stojąc tuż
przy konarze.
- Rany bomba, kobieto! Chciałbym nie ogłuchnąć
jeszcze przez długi czas. - jęknął Uri. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Jeśli tu zostaniesz, będziesz się musiał
przyzwyczaić. - odparłam.
Zobaczyłam schodzącego do nas Zafiro.
- Cześć i czołem, Zafirku. Nie wiesz gdzie się
podział Hakai albo Andzia? - zapytałam.
- Cześć Jenna. Poszli na spacer, gdzieś tam.
Kto to? - wyjaśnił obojętnie i zmierzył Uriego wzrokiem. Trąciłam nowego w bok.
- Och, to jest Uri-coś tam. Wybacz, nie mogę
zapamiętać. On ci to wyjaśni. - odpowiedziałam. "Odkleiłam" uśmiech z
pyszczka. - Ach, Zafiro. Jakie to okropne! Coraz więcej wilków, więcej
towarzystwa, więcej potencjalnego zagrożenia dla twojej siostry. Strzeż się! -
Ostatnie słowa wyszeptałam konspiracyjnie i na koniec się wyszczerzyłam.
Zafiro
wywrócił oczami i ostentacyjnie nas ominął. Sparodiowałam go co spowodowało
cichy wybuch śmiechu Uriego. Wskoczyłam na drzewo i zawołałam wilka, żeby
zrobił to samo. Kiedy byliśmy na miejscu, zobaczyłam Brego leżącego na
"mojej" gałęzi.
- Cześć Brego. Co robisz? - zapytałam
podchodząc i siadając. Zerknęłam na Uriego, który lekko się zawahał ale
ostatecznie usiadł obok.
- My obserwujemy. Prawda, Skarbie? Nic złego
nie zrobiliśmy, tak tak. Nic złego. - odpowiedział. Coś mi mówiło, że muszę potem
sprawdzić zawartość torby.
- No dobrze. Brego, to jest Urineseriano. -
powiedziałam i spojrzałam z wyszczerzem na wilka. On również się uśmiechał. -
Udało mi się! - dodałam.
- Witamy, witamy. - przywitał się Brego.
- Em, cześć. - powiedział z lekkim uśmiechem
nowy.
- No, to tutaj zaczekamy aż wrócą Alfy. A do
tego czasu... Brego, powiedz mi. Nic nie zabrałeś z mojej torby? Pamiętaj, że
znam wszystkie swoje dodatki i wiem, gdzie je chowałam więc będę wiedzieć co mi
zginęło. Jesteś absolutnie pewien, że nic, kompletnie nic nie zabrałeś? -
dopytywałam.
Dzisiaj rano zabrałam tylko to, co było niezbędne. Apaszkę i
gogle. Kolczyki i inne dyrdymały zostały w torbie więc...
- O, em... Jak ty w ogóle masz na imię? Ty
znasz moje a ja nie znam twojego. - zdziwił się Uri.
- O, faktycznie. Jenna, mam na imię Jenna. -
powiedziałam i wróciłam do karcenia wzrokiem Brega.
- No, właśnie. Bo zdaje mi się, że to idą te
wilki, Alfy. To oni? - zapytał Uri. Spojrzałam w dół.
- Mhm, oni. Zapytaj, czy możesz zostać. Jakby
coś, zwalaj na mnie. - oznajmiłam i mrugnęłam do wilka. Uśmiechnął się i zaczął
złazić z drzewa.
- No więc? - zwróciłam się do Brega i
podniosłam jedną brew.
<Brego? Uri, jak się zgodzą, mogę cię
oprowadzić default smiley ;) Oczywiście, jeśli Brego mnie w tym czasie nie
zabije dla błyskotek XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)