Felina spojrzała na stwora, a potem na swoje
łapy.
-My wam pokazaliśmy. - Powiedział Brego
uśmiechnięty i wpatrzony w łapy kocicy.
-No cóż... W takim razie... - Powiedziała Fel
powoli i niechętnie zdejmując pierścienie z placów. Pierścienie mimo że
wyglądały zwyczajnie to były niemożliwie ciężkie. Dzięki temu Fel miała silne
łapy co było bardzo przydatne. Gdy zdjęła dziesięć pierscieni podała je Brego.
Ten szybko je chwycił obserwując.
-Inne pierścienie są lekkie, a te są ciężkie,
prawda Skarbie?... Tak, ciekawe skąd je ma.
-Każdy Cheederianem ma takie, znaczy się tylko
niektórzy z nas noszą je na codzień. Ja jednak wolę je mieć przy sobie.
-Dobrze cię rozumiemy, racja Skarbie? Racja,
racja...
-Są ciężkie, ale tylko na początku, później
można się przyzwyczaić. Po miesiącu nie czuję się że coś masz na palcach. Mogę
już wziąć? - Spytała wskazując na pierścienie które obserwował Brego.
-Dlaczego? - Spytał jakby nie rozumiejąc co
mówiła do niego Fel.
-Ponieważ to moja własność.
-I co z tego? Dostaliśmy więc jest nasze. -
Powiedział stwór przyciągając do siebie pierścienie. Źrenice Feliny uzyskały
maksymalną wielkość. Jak on może na jej oczach zabrać jej pierścienie?!
-Oddaj mi moją własność. - Powiedziała kocica
nienaturalnie niskim i głębokim głosem.
-Nie chcemy. - Odpowiedział Brego totalnie
ignorując jej rozkaz.
-Ale to moje! - Wrzasnęła Felina i zeskoczyła
zgrabnie z gałęzi, lądując tuż obok stwora. Stała że spuszczoną głową, ale po
chwili ją podniosła patrząc na Brego w taki sposób jakby zaraz miała spalić go
żywcem, rozszarpać czy udusić. - Oddaj albo wydłubię ci oczy!
Brego spojrzał na nią i zastanawiał się przez
chwilę co zrobić z pierścieniami. Jak to dobrze że Fel nie pokazała mu swojego
naszyjnika. Brego pokręcił głową, rozejrzał się i rzekł:
-Możemy wam oddać pięć pierścieni. -
Powiedział wyraźnie zadowolony ze swojego pomysłu.
-Dziesięć i ani jednego pierścienia mniej. -
Odpowiedziała Felina wcale niezadowolona z pomysłu stwora.
-Nie możemy nawet jednego?
-Nie! To są moje pierścienie! - Wrzeszczała
kocica ledwo stojąc w miejscu, las wydał się nagle jakiś opustoszały. Brego po
minucie oddał niezadowolony pierścienie Feliny, ta szybko je zabrała i włożyła
na palce. Od razu się uspokoiła, a na jej twarzy pojawił się malutki uśmiech. -
Tak dziwnie się czułam gdy ich nie miałam.
Brego stał niewiadomo na co czekając.
-Może chcesz coś zjeść? Jadłam całkiem
niedawno, ale znowu bym coś przegryzła... - Ruszyła zatapiając w śniegu swoje
ogromne łapy z pierścieniami. Musiała zapomnieć o tym całym incydencie który
nastąpił przed chwilą. - To jak Brego?
~Brego? Może byś coś zjadł?~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)