Wilczyca patrzyła na niego oszołomiona, stała niczym posąg na na królewskim dworze. Nie wierzyła w to co przed chwilą powiedział Hakai. Był pewien tego co mówił? Andromeda nie wiedziała co ma mu powiedzieć. Bardzo go lubiła, ale może to było tylko złudzenie. Może czuła do niego coś więcej? Wymykała się od braciszka, ale wtedy zawsze szła do swojego przyjaciela. Tylko z nim najchętniej spędzała swój czas, czuła w nim bratnią duszę. Lubiła go obserwować, wszystko co robił było nad wyraz ciekawe. Nikim nie interesowała się tak bardzo jak nim, nie licząc Zafiro. Właściwie to jej brat nią się interesował, a nie ona nim. Patrzyła prosto w oczy wilka, który czekał zanim raczy się odezwać. Uspokoił się trochę, ale to była zamiana ról. Czuła jakby serce miało zaraz wyrwać się z jej ciała. Uśmiechnęła się do wilka, nie miała pojęcia że aż tyle dla niego znaczy.
-Hakai... - Powiedziała niemal szeptem, czuła jak do oczu napływają łzy. - Ja nie wiedziała że... Nie wiedziałam że coś do mnie czujesz, coś tak wspaniałego. Bardzo się cieszę... Bo właściwie ja też cię lubię... Ale rozumiesz, więcej niż lubię. Los mi zesłał ciebie i się cieszę że właśnie taki wspaniały wilk jak ty mi się trafił. Znam cię bardzo dobrze, ale nie wiedziałam... - Zaśmiała się cicho i spuściła głowę. - Nie mam pojęcia co powiedzieć, nie potrafię uwierzyć że szczęście spotyka właśnie mnie. Cieszę się że powiedziałeś mi o co chodzi... - Czuła że dłużej już nie wytrzyma, podniosła głowę i przytuliła wilka. Czuła się wspaniale, serce powoli się uspokajało. - Hakaki... Ja też cię kocham.
-Na prawdę? - Spytał cicho wilk, mimo że odzywał się szeptem i tak dosłyszała w jego głosie radosny ton. Wilczyca uśmiechnęła się do siebie i lekko zamerdała ogonem.
-Na prawdę. Nigdy cię nie zostawię ani nie przestanę cię kochać. Jesteś dla mnie aniołem przy którym czuję się bezpiecznie. Życie jest takie wspaniałe... Tak bardzo cię kocham, jesteś taki wspaniały. - Czuła bicie jego serca, było takie głośne. Zamknęła oczy i wtuliła pyszczek w jego sierść, była taka mięciutka.
-Ty też jesteś wspaniała. - Oboje trwali tak w uścisku przez kilka dobrych minut. Te minuty spędzone w milczeniu i wsłuchiwaniu się właściwie we wszystko, były takie niesamowite. Wilczyca odsunęła się i rozejrzała po okolicy. Wszystko stało się takie jakby bardziej kolorowe, radosne i żywe mimo że wiele z rzeczy było pod warstwą białego puchu. - O co chodzi?
-A nic tak sobie myślę.
-O czym? - Spytał Hakai uśmiechając się i patrząc na Andromedę.
-A nie wiem, o nas, o tym co będzie...
-Nie przejmuj się tym.
-Chodź. - Powiedziała wilczyca ruszając w stronę lasu.
- Gdzie chcesz iść? - Spytał Hakai ruszając za nią, wydawał się taki radosny. Andromeda czuła się przepełniona szczęściem. Kto by się spodziewał, że dla jej przyjaciela chodziło o uczucie którym ją darzył?
-Miałam zamiar dziś poszukać jakiegoś przytulnego miejsca do spania. Drzewo nie należy do najwygodniejszych, ale przy tobie mogę spać dosłownie wszędzie.
-A co na to wszystko powie twój brat?
-Nie może nic na to poradzić. Jestem Alfą i wiem co dla mnie będzie najlepsze. Nie może wtrącać się do naszych spraw... Ale będę mu to musiała jakoś powiedzieć.
-Potem o tym pomyślisz. Teraz zajmijmy się szukaniem jakiegoś kącika.
-Masz rację. - Wilczyca pobiegła w głąb lasu. Była szczęśliwa i czuła że leci w powietrzu, a nie biegnie przed siebie w wysokim śniegu. - Hakai! Szybciej trochę! Chciałabym jeszcze dziś znaleźć jakąś miejscówkę do spania! - Krzyczała śmiejąc się głośno. Czuła że musi pozbyć się nadmiaru tej energii która w niej buzowała.
< Hakai? Gdzie są najlepsze mieszkanka? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)