Haki
nie za bardzo przejął się nowym towarzyszem, był tam, stał, Andromeda się nim
zajęła, więc co miał się wtrącać, przecież był dla niej tylko niczym brat, to
co miał jej przeszkadzać w rozmawianiu z innymi basiorami?
„Cholera
jasna, chłopie! Posłuchaj samego siebie!” skarcił siebie w myślach, będąc złym
na siebie za takie zdebilniałe rozmyślania, powinien się cieszyć, że tyle dla
niej znaczy. Żeby porównać kogoś do swojego rodzeństwa trzeba mieć bardzo duże
zaufanie i pewną dozę miłości do drugiej osoby, co mu nie pasowało, i tak
dostał więcej niż sobie zasłużył!
W
tym momencie został szturchnięty przez wilczycę. Spojrzał na nią rozkojarzy,
następnie na Zafiro, który nadal wpatrywał się w Uri’ego, a następnie zerknął
na samego nowoprzybyłego.
- A!
No tak, gdzie moje maniery. – powiedział, zapominając o swoich humorach i
spojrzał przyjaźnie na nowego, jednak gdzieś w jego oczach oraz sercu czaił się
cień podejrzenia oraz braku zaufania, który to powodował, że stał dwa kroki
dalej od niego niż Andromeda i nie był skory nawet mu podać łapy – Jestem Hakai,
założyciel, a także pierwszy Alfa tych zacnych ziem, witaj na terenach Watahy
Nieznanych Wariatów. – ukłonił lekko głowy, zachowując według zwyczaju nieco
poważną nutę – Nie mam nic przeciwko goszczeniu ciebie wśród nas. Wręcz jestem
z tego powodu bardzo szczęśliwy, że nasza rodzina zaludnia się na nowo. Po
ostatnich zajściach straciliśmy naprawdę wspaniałaych, uzdolnionych członków. –
w jego głosie słychać było lekkie zachwianie na wspominkę tragedii – Jesteś tu
mile widziany, możesz zostać na ile chcesz, wręcz możesz tu zostać na dobre, jeżeli
ci się tu spodoba. – posłał mu zachęcające oczko.
-
Dziekuję. – odrzekł krótko Uri z lekkim uśmiechem.
-
Jeżeli nie poznałeś jeszcze naszej zgrai, co jest w pewnym sensie niemożliwe...
– spojrzał tutaj na Blindwind, która
wyczuwszy falę irytacji spojrzała w jego kierunku i znów uśmiechnęłą się przepraszająco
– To napewno nie omieszkają ci się przedstawić jeszcze przed końcem tego dnia. –
zmierzył bacznym okiem zebranych wychwytując jedną brakującą osobę – Chociaż nie
ma wsród nas jeszcze jednej osoby... Jeżeli zobaczysz ogromengo kota
buszującego po naszych terenach wiedz,
że to Felina. – uśmiechnął się ponownie – No dobra, ja kończę to swoje gadanie,
bo dość dużo go wyszło, może wybierzesz sobie jakiegoś kandydata, żeby
oprowadził cię po naszych teranch? – zapytał i odrazu tego pożałował, gdyż
wyłonili się po chwili wszyscy podsłuchujący, zapominając o swoich boleściach i
stłuczeniach.
- Ja
mogę to zrobić! – zgłosiła się Dżej, a zaraz za nią pojawiła się Wind, która
sprytnie podbiła małą waderkę do góry
tak, że wylądowała ona na jej grzbiecie.
- Ja
też chcę! – zawołała entuzjastycznie.
- I
my też! – dołączył się Brego, podbijając w ten sam sposób Kruk, która dość
pokracznie stanęła na jego plecach.
Na
ostatek dołączył się Renji, lądując na samym czubku piramidy.
- W
takim razie ja też mogę służyć pomocą. – ukłonił się elegancko.
Hakai
spojrzał powątpiewająco na Andromedę, która zaśmiała się tylko wesoło,
zarażając tym czerwonookiego, który mimowolnie też zaczął się śmiać i spojrzał
ze szczerą sympatią na górę wariatów przed sobą.
Uri?
Jenna? Andromeda? Dogadajcie się xP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)