Zafiro przyjrzał się dokładniej nietypowemu
stworzeniu o imieniu Aspen.
-Jesteś na terenie Watahy nieznanych
wariatów... Skąd przyleciałaś?
-Nie wiem... Nic nie pamiętam.
-Rozumiem. - Odparł obojętnie, nie miał
pojęcia dlaczego siedzi tu z tym stworzeniem. - Czym ty jesteś? Widziałem
przeróżne stworzenia, ale ty jesteś... Inna.
-To źle?
-Skądże, przecież nic nie poradzę na to jaka
jesteś... Natknąłem się nieraz na chimerę i ty nią z pewnością nie jesteś...
Dobra idę na zwiad, przy okazji poinformuje Alfy o twoim przybyciu. -
Powiedział Zafiro wstając by po chwili zejść z drzewa. - Liresano idziesz ze
mną?
Zafiro zgrabnie i szybko zeskoczył z drzewa
ruszając przed siebie.
-Ale ja jestem Aspen.
-Wiem o tym. - Odpowiedział Zafiro i kiwnął
głową. - Idziesz?
-Jasne. - Odpowiedziała Aspen zlatując z
drzewa, wylądowała obok wilka i przyjrzała mu się. - Czemu nazywasz mnie
Liresano?
-Bo w pewnym języku znaczy to samo co
"inna".
-Nadal mi nie powiedziałeś jak się nazywasz.
-Zafiro. - Odpowiedział spoglądając na Aspen
jakby chciał coś sprawdzić.
-Ilu jest was tu jest?
-Niewielu... -Odpowiedział przypominając sobie
ostatnią katastrofę. - Alfą jest Hakai, to on zapoczątkował istnienie watahy.
Drugą Alfą jest moja siostra, bardzo miła choć uparta. Blindwind to wilczyca
która nie widzi ale jest strasznie energiczna i nie potrafi usiedzieć za długo
w miejscu. Jenna jest w sumie podobna, ma że sobą wiele różnych rzeczy że
swoich podróży. Te rzeczy są ciągle obserwowane przez wielkiego stwora o
imieniu Brego. Pojawił się również nowy wilk, Uri. No i jest jeszcze Felina,
duża kocica na którą trafia niewielu z nas. To chyba wszyscy, mnie już znasz.
-Muszę przyznać że nie jesteście liczną
watahą.
-Może pokażę ci tereny, przynajmniej tak
ogólnie. Może po drodze trafimy na Alfy.
-To gdzie najpierw idziemy?
-Może na początek coś zjedzmy. Wyglądasz
trochę niewyraźnie.
-Latanie gdy jest się sennym to zły pomysł.
-Nie wiesz że to niezdrowe? Przemęczanie
organizmu w ten sposób powoduje wiele chorób. Będziesz musiała tu zostać,
powinnaś odpocząć. Będę pilnował abyś się nie przemęczała zbytnio.
-Nie musisz mnie pilnować.
-Wiem ale nie mam nic lepszego do roboty.
Hakai co chwila gdzieś porywa moją siostrę. - Nagle Zafiro poczuł zapach
jakiegoś stworzenia. Rozejrzał się za śladami, niedaleko ich drogi dostrzegł
ślady dzika. - Rusz przed siebie aż dojdziesz do wielkiego drzewa. Możliwe że
będzie tam kilka wilków, powiedz im że Zafiro cię przysłał.
-A ty gdzie idziesz?
-Na polowanie. Liresano wiesz gdzie masz iść?
-Tak do wielkiego drzewa... Jestem Aspen.
-Wiem o tym... Liresano. - Powiedział
uśmiechając się i ruszył przed siebie gdy zauważył, że stworzenie poszło we
wskazanym przez niego kierunku. Pobiegł tropem dzika, czuł że burczy mu w
brzuchu. Szybko trafił na swoją ofiarę. Duży, młody dzik, Zafiro stwierdził że
nie będzie trudno. Po niecałych dziesięciu minutach taszczył dzika przez las.
Po kwadransie doszedł do drzewa, zostawił dzika na ziemi i rozejrzał się za
Aspen. Spała na jednej z gałęzi drzewa.
-Liresano! Wstawaj już!
-Jestem Aspen.
-Powtarzasz się. Tu masz dzika, powinnaś coś
zjeść. - Powiedział Zafiro siadając i przyglądając się zdobyczy. Był głodny,
ale stwierdził że on może poczekać, na początku ona musiała zjeść.
~Aspen? Zaf wie że Liresano jest głodna.~