czwartek, 22 maja 2014

Ventus do Surej

Szedłem spokojnie jakimś lasem. Wokół mnie ptaki radośnie skakały po gałęziach. Nie dawało mi spokoju uczucie czyjegoś wzroku na moim karku. Ktoś mnie śledził, byłem pewien. Udawałem obojętnego, jednak cały czas czuwałem. Nie przykładałem szczególnych starań do odnalezienia szpiega. W końcu, po dość długim czasie, osobnik ów popełnił błąd. Ledwo słyszalny szelest odpowiedział mi na wszystkie pytania. Znalazłem waderę, która cały czas szła za mną.
Była niebieską, strasznie chudą waderą o długich nogach i wyróżniających się, dziwnych spiczastych uszach. Byłem od niej niższy i z pewnością mniej zwinny, z powodu masy ciała. Odniosłem wrażenie że mam doczynienia z szkieletem pokrytym skórą, ale posiadającym jeszcze mięśnie, gdyż wadera wyglądała na urodzoną zabójczynię, a takie osobniki (w tym także, z pewnością moge powiedzieć, ja) nie mogą być słabe. Szybko otrząsnąłem się z rozmyślań (które trwały pewnie jedynie sekundkę, ale mi wydało się to długą chwilą) odrzucając do tyłu czerwoną grzywkę, która uparcie spadała mi na czoło i oczy.
- Witaj - powiedziałem poważnym, niskim tonem, mrużąc do tego oczy - Czegoś tu poszukujesz? Zainteresował cię mój sposób chodzenia, że za mną idziesz?

<Surej? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)