Szliśmy tak już jakiś czas, ale jedynymi
dźwiękami były dźwięki otoczenia i nucenie Jaskra. I tak pewnie byśmy szli,
gdyby nie to że nagle Alfa gwałtownie zatrzymała się, uniosła lekko łapę i…
zastygła. Dopiero po chwili do na się odwróciła.
- Widzicie bo mam bardzo ważną rzecz do
załatwienia i nie mogę was odprowadzić – westchnęła wreszcie.
- Trzeba było to od razu powiedzieć bez tych
zatrzymań się, bo można uznać że umarłaś – mruknęłam pod nosem.
- Co? – zapytał Jaskier, który pewnie nie dosłyszał
tego co powiedziałam.
- Mówię że mogłaby następnym razem reagować
szybciej, bo wtedy nie tracimy czasu – powtórzyłam wyraźnie, jakby mówiąc do
nierozgarniętej osoby.
- wybaczcie mi, ale muszę zaraz iść, ale
wcześniej powiem wam jak dotrzeć do drugiej alfy i z nim sobie pogadacie –
powiedziała lekko gorączkowym tonem. Objaśniła nam gdzie najprawdopodobniej
przebywa Hakai, bo tak miał na imię. W między czasie dotarły do nas pierwsze
krople deszczu. Jaskier pożegnał się z Lilly w dość dziwaczny sposób i
ruszyliśmy w drugą stronę. Obyło się bez rozmów, ale nie bez nucenia Jaskra.
<Jaskier? Nie ty jeden xc>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)