piątek, 2 maja 2014

Od Agoni do Jaskra

- Skoro tak bardzo wymagasz ode mnie swojego imienia, to czemu wpierw swojego nie podasz? Wtedy będziesz mógł przyznać sobie prawo żebym przedstawiła swoje. Chyba że masz powody by je ukrywać... - powiedziałam.
Już wiedziałam, że ten cały "poeta" mnie wykończy psychicznie.
- Jaskier. A ty? Jak brzmi twoje imię? - nadal nie stracił ciekawości.
Mruknęłam coś pod nosem i zebrałam się do odpowiedzi:
- Agonia - odpowiedziałam mu w końcu. Po co mu układać jakąś idiotyczną balladę?! - Tylko bez pioseneczek, dobra?
- Dobra, dobra - odpowiedział zrezygnowany i zaczął nucić cicho jakąś melodię.
 Ta akurat nie była aż tak zła, ale przedtem zgodził się na nie śpiewanie, a teraz to złamał.
- Zamknij się! - mruknęłam na tyle by zrozumiał.
Szliśmy dalej. Wogóle czemu szliśmy? Czemu on za mną lazł?
- Ale, będę nie za głośno, tak by ci to nie przeszkadzało! - zrobił błagalną minę.
Co on widział w śpiewaniu i pisaniu dziwacznych wierszy? Przecież to marnotractwo czasu.
- Dobra, nuć se. - pozwoliłam znudzonym tonem. - Nie mam ochoty kłócić się z takim... z tobą...
Jakiś czas szliśmy w ciszy, oczywiście pomijając podśpiewywania Jaskiera, które właśnie zaczynały mnie doprowadzać do szału. Powstrzymałam się od "miłej" uwagi o tym co nuci.
- Dlaczego za mną łazisz? - zapytałam w końcu.

<Jaskier?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)