Natychmiast podbiegłam do swojego brata.
- Zafiro! - krzyknęłam do niego z pomieszanymi
uczuciami. Spojrzałam na czerwonookiego,
z ogromną wdzięcznością, który wyplówał krew mojego brata .
- Nic ci nie jest? - Hakai spytał się
obserwując lekki grymas na twarzy mojego brata.
Zafiro nie chodziło o to, że boli go zakrwawiony kark, tylko o to, że
źle go oceniał nie kryjąc się z tym.
- Nie...Dziękuję, że mnie uratowałeś i wybacz,
że źle cię oceniałem. Mam u ciebie
ogromny dług... -skończywszy mówić mój brat podniósł się i ukłonił się prawie
dotykając czubkiem głowy powierzchni mostu. Byłam oszołomiona jego gestem.
Zafiro zawsze mi mówił, że nigdy tak nie
zrobi... A jednak. Już jak byłam mała
mówił mi, że na niski ukłon zasługują tylko ci, którzy wykazali się czymś
bardzo szlachetnym. Hakai mógł przecież
go zostawić, zapewne wiedział, że nie przypadł do gustu mojemu bratu, jednak
mimo wszystko mu pomógł. Byłam
szczęśliwa, że to właśnie Hakai był z nami. Również się ukłoniłam w
podziękowaniu, to nie ja zostałam uratowana, ale mój brat bez, którego bym
pewnie tu nigdy nie dotarła.
-Eh...
-Dziękuję ci Hakai, wykazałeś się naprawdę
szlachetnie.
- Tak... - wilk nie wiedział co powiedzieć,
chyba nie był przyzwyczajony do takich ukłonów, albo tylko zgrywał. Powinien
być z siebie dumny.
- Idziemy już, Alfo? – Zafiro spytał się posyłając lekki
uśmiech w stronę Hakai.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)