czwartek, 15 maja 2014

O Andromedy do Zafiro

Natychmiast podbiegłam do swojego brata.
- Zafiro! - krzyknęłam do niego z pomieszanymi uczuciami.  Spojrzałam na czerwonookiego, z ogromną wdzięcznością, który wyplówał krew mojego brata .
- Nic ci nie jest? - Hakai spytał się obserwując lekki grymas na twarzy mojego brata.  Zafiro nie chodziło o to, że boli go zakrwawiony kark, tylko o to, że źle go oceniał nie kryjąc się z tym.
- Nie...Dziękuję, że mnie uratowałeś i wybacz, że źle cię oceniałem.  Mam u ciebie ogromny dług... -skończywszy mówić mój brat podniósł się i ukłonił się prawie dotykając czubkiem głowy powierzchni mostu. Byłam oszołomiona jego gestem.
Zafiro zawsze mi mówił, że nigdy tak nie zrobi... A jednak.  Już jak byłam mała mówił mi, że na niski ukłon zasługują tylko ci, którzy wykazali się czymś bardzo szlachetnym.  Hakai mógł przecież go zostawić, zapewne wiedział, że nie przypadł do gustu mojemu bratu, jednak mimo wszystko mu pomógł.  Byłam szczęśliwa, że to właśnie Hakai był z nami. Również się ukłoniłam w podziękowaniu, to nie ja zostałam uratowana, ale mój brat bez, którego bym pewnie tu nigdy nie dotarła.
-Eh...
-Dziękuję ci Hakai, wykazałeś się naprawdę szlachetnie.
- Tak... - wilk nie wiedział co powiedzieć, chyba nie był przyzwyczajony do takich ukłonów, albo tylko zgrywał. Powinien być z siebie dumny.

- Idziemy już,  Alfo? – Zafiro spytał się posyłając lekki uśmiech w stronę Hakai.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)