poniedziałek, 19 maja 2014

Od Zafiro do Essi

Ruszyłem w miejsce tą drogą, którą mi wytłumaczył Hakai. Przechodziłem przez las, łąki. Nagle spostrzegłem, że zaczęło robić się ciemno. Z południa napływały ciemne deszczowe chmury. Po piętnastu minutach zaczęła się ogromna ulewa. Byłem w lesie, który był opustoszały. Czułem jak każda kropla przenikała przez sierść na karku obmywając moją ranę. Nagle usłyszałem skowyt, który był bardzo donośny. Poleciałem w kierunku odgłosu. Po chwili znalazłem rów, w którym leżała przygnieciona przez wielką gałąź wilczyca.
- Czekaj, zaraz do ciebie zejdę.
Zgrabnie i szybko zeskoczyłem do rowu. Obejrzałem zaistniałą sytuację... Nie było dobrze, wilczyca miała przygniecioną tylną łapę.
- Mocna cię boli?
- Tak! - wilczyca miała załzawione oczy, które wyrażały ból. Zapewne nawet nie widziała mnie.
Delikatnie zacząłem podnosić gałąź, aby nie okaleczyć wilczycy jeszcze bardziej. Była strasznie ciężka, nagle dostrzegłem miejsce gdzie mogłem podnieść gałąź. Między ziemią za gałęzią było około 40 cm. Wślizgnąłem się pod gałąź mówić do wilczycy.
- Gdy powiem już wychodź!
Deszcz lał okrutnie...Zacząłem powoli podnosić gałąź. Gdy była już wystarczająco wysoko krzyknąłem.
- Już! Wychodź stamtąd!
Spojrzałem czy samica wyszła, nie było już jej tam. Delikatnie położyłem się na ziemię i wylazłem spod drewna.
- Dasz radę iść?
- Nie wiem...
Spojrzałem na wilczycę, była delikatnej budowy. Postanowiłem.
- Wskakuj mi na plecy!
- Co?
- To co słyszałaś. Nie możemy stać w tej ulewie. Kto wie, może zaraz piorun trzaśnie w jakieś drzewo i może stać się nieszczęście.
Samica położyła mi się na plecy. Poleciałam jak najszybciej w wyznaczone przez Hakai miejsce. Były to wielkie drzewa, a u ich podnóży ukazały mi się małe groty. Położyłem wilczycę na ziemię w suchym miejscu. Nie była ciężka, ale specjalnie lekka też nie była.
- I jak tam się czujesz? Musimy poczekać na moją siostrę ona się na tym trochę zna.
Stałem przy wyjściu, gdy obróciłem się w stronę wilczycy dostrzegłem, że wilczyca już nie płacze. Moje niebieskie oczy dostrzegły, że ma nietypowy ogon, a jego właścicielka patrzyła na mnie nietypowym wzrokiem.
- Coś nie tak? - spytałem ją posyłając w jej stronę lekki uśmiech.

<Essi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)