Nareszcie! Pare minut ciszy, chwała ci Matko
Ciepła! Wszystko by szło tak dalej, gdyby nie to, że jakiś idiota przeszkodził
mi w cichym chodzeniu z Jaskrem. Zza krzaków, prosto na nas, wyszła biała wadera.
Wydała się zaskoczona naszym pojawniem się, bo przez chwilę gapiła się na nas
bez słowa.
- Cześć. Jestem Agonia, a tamto... "coś"... to Jaskier -
powiedziałam bez entuzjazmu. Po chwili ciszy wzięłam głęboki wdech i dodałam
ciszej - Teraz jest chwila, w której możesz się odezwać.
- Lilly – odpowiedziała, chyba niezbyt
zadowolona z mojej wypowiedzi. - Co tu robicie?
- Ja idę na przód, a on włuczy się natrętnie
za mną - uśmiechnęłam się ironiocznie. - Natrętnie też śpiewa i nuci, więc nie
zdziw się jeśli to co powiem będzie przepełnione fałszywym optymizmem, czyli
tak nazywaną ironią...
Ostatnie słowa były bardzej poetycko
powiedziane, a kiedy tylko skonczyłam mówić spojrzałam na Jaskra, dając mu do
zrozumienia, że go przedrzeźniam.
- To teraz dajcie mi spokojnie przejść w SAMOTNOŚCI?
- zapytałam obu i ruszyłam przed siebie. Ale nie byli łaskawi mnie puścić
wolno, biała wadera zaraz do mnie podbiegła, a Jaskier za nią.
- Masz na to dowód? Że jesteś tylko spokojnym
wędrowcem z tamtąd? - wskazała głową w kierunku z którego przyszliśmy. Nie,
błąd! JA przyszłam, a Jaskier
przywlkół się. Tak wogóle nie zdziwiłam się, że chcieli mu dołożyć. A może
poczekam aż się ściemni... Ognista wyjdzie... Rozszarpie flaki... Powróciłam do
rzeczywistości trzęsąc lekko głową.
- Wędrowcem i owszem, ale spokojnym mniej -
odpowiedziałam. - Ale nie, szpiegiem nie jestem. Nie mam na to dowodów, chyba
że mówić o tym "czymś" co
stoi obok ciebie. Wiarygodny, nie?
-Biała wadero! Ona uratowała mi życie przed
wsiciekłymi wilkami, które goniły mnie przez las! - powiedział tym swoim
dziwacznym głosem Jaskier.
- Mówiąc, że to ja mam mu dołożyć... -
dokończyłam.
<Jaskier?
Lilly?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)