niedziela, 13 lipca 2014

Od Ventusa do Surej

Polowanie nie było zbyt wygodne, bo oddalanie się od jaskini oznaczałoby dłuższą drogę ze zdobyczą w pysku. W końcu udało mi się znaleźć stadko jeleni, pasące się na malutkiej łące. Uśmiechnąłem się do siebie, gdyż droga z tego miejsca do jaskini nie była bardzo długa, do tego jeszcze nastawał wieczór i niebo ciemniało, a wraz z niebem ziemia. Odszukałem odpowiednią łanię, kuśtykała lekko na zranionej nodze. "Bidulka" westchnąłem żartobliwie w myślach "Ale przynajmniej będzie miała zaszczyt być zjedzoną przeze mnie"
 ******
Przytargałem łanię do wejścia jaskini, już się ściemniało. Zatrzymałem się na chwilę, poczym wszedłem w mrok jaskini. Ujrzałem błysk oczu Surej, gdy odwracała się w moją stronę i obrzucała niechętnym spojrzeniem. Doszedłem do niej i porzuciłem mięso.
- Kolacja przytargana. - mruknąłem niewyrażającym uczuć tonem.
- Nie jestem głodna. - odparła wadera tonem jakby to było oczywiste. 
Kłamała, ale jak woli zginąć z głodu, to może.
- To nie musisz jeść. - powiedziałem i nie powstrzymując się dłużej zabrałem się do jedzenia. Gdy skończyłem, odnalzłem najciemniejszy i najdalej położony kąt, w którym się położyłem. Dopiero po chwili odkąd odszedłem od mięsa, Surej obwąchała uwarznie mięso, które zostało. Rzuciła uważne i nieufne spojrzenie w moim kierunku. Nie wiem czy mnie widziała, ale opierajac głowę na łapach patrzyłem na jej zachowanie. Nie mrugnąłem nawet, gdy rzuciła mi to spojrzenie. Z pewnością nadal mi nieufała, ale chyba zauważyła już, że nie ma zbytniego wyboru. Moje mysli rozszalały sie dopiero teraz, biegnąć w najrozmaitsze kierunki, skręcając nagle i skacząc po dniach, tygodniach, miesiącach, latach... Zastanawiało mnie czy, kiedy, i o ile wyzdrowieje, wadera w podziękowaniu oderwie mi łeb od reszty i zadowolona odejdzie w swoim kierunku, jakby nigdy się nic nie stało i tylko z własnej woli została w tym miejscu dłużej. Odejdzie? Czy wogóle wyzdrowieje? Niewiele o zielarstwie pamiętałem, a i tak nie dużo słyszałem. Miałem w planach poszukać owych ziół, jednak nie miałem za dużo nadziei. Kolejną rzeczą był fakt, że nadal nie znałem jej imienia. Odłożyłem te zadania na jutro, wiedząc, że nie będą łatwe.


<Surej? Czekolada mi teraz poprawiła humor >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)