Hakai
uniósł głowę i spojrzał swoimi czerwonymi ślepiami na Andromedę z lekkim
zdziwieniem. Po chwili znów je opuścił, skupiając wzrok na czarnych łapach,
zamyślił się. Nagle gniew zabłysł w jego oczach i znów przeniósł wzrok na swą
towarzyszkę.
-
Nie. – powiedział cicho, wadera spojrzała na niego z zapytaniem w oczach – Nie.
– powtórzył wilczur głośniej – To nie jest
twoja wina, ani nie moja. – powiedział po chwili – Lilly jest sama sobie winna.
Upominałem ją, prosiłem, jednak ona olała watahę, mimo tego, że była świadoma
swych obowiązków oraz konsekwencji ich niewykonywania. Nie mam zamiaru zmieniać
wyroku, nie mam nawet zamiaru jej przepraszać! – złość wezbrała w jego sercu,
wykrzywiając grymas na czarnym pysku. Cichy werkot uwolnił się z jego
gardzieli, Andromeda położyła uszy po sobie, nie pewna co takiego ma teraz
zamiar uczynić. Hakai jednak szybko się uspokoił, wzdychając ciężko. Co mógł
teraz zrobić? Decyzja została podięta, niemalże cała wataha głosowała na to,
żeby zmienić Alfę i choćby Lilly teraz upolowała mu całe stado jeleni, a te
napisy wyryła mu na ścianie groty, nic to teraz nie zmieni, a to, że będzie się
wściekać również niczemu nie pomoże. Łagodne spojrzenie czerwonych oczu utkwiło
w złotych, załzawionych ślepiach wilczycy. Basior przysunął się do niej, kładąc
ogon na plecach – Nie płacz, szkoda łez, nie ma co psuć sobie humoru. –
delikatny uśmiech pojawił się na jego pysku oraz odbił się na pyszczku
Andromedy. Hakai wstał, znikając na chwilę w mroku jaskini. Wyłonił się ponownie
później, targając za sobą potężne cielsko jelenia. Zatrzymał się przy
Andromedzie, upuściwszy zdobycz – Sam tego wszystkiego nie zjem. – stwierdził –
Dasz się namówić jeszcze na kolację przy blasku gwiazd? Oraz świetlików. –
zapytał z lekkim błyskiem w oku i szarmanckim uśmiechem.
Andormeda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)