-Wiesz...Wolałbym odpocząć póki mogę.- powiedziałem.
Wadera zrobiła nieco zawiedzioną minę i poszła. Zrobiło mi się głupio, ale rzeczywiście byłem już nieco zmęczony. Udałem się do lasu z zamiarem znalezienia sobie jakiegoś rozłożystego drzewa do snu. Wtem mój nos wyczuł znajomy zapach. Zamarłem. Czyżby...Nie, to niemożliwe by Kishan gdzieś tu był. Jednak zmartwiła mnie kolejna woń.
Woń krwi...tygrysa!
Lekko spanikowałem. Nie miałem pewności czy to na pewno Kishan był ranny, choć innego tygrysa w okolicy raczej nie mogło być. Dodatkowo napędzała mnie wrodzona troska o młodszego brata. Już chciałem ruszyć by szukać Kishana gdy nagle znowu wpadłem na Jennę.
-Oj, wybacz. Chciałam tylko...- zaczęła, ale urwała.- Czy coś się stało?
-Chyba tak. W okolicy jest mój brat i chyba jest ranny...
<Jenna? Wybacz za długość :P Pomożesz mi znaleźć brata?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)