Hakai schował się w gąszcz, gdy wadera biegła i nie zwracała na niego uwagi. Przemknął się bezszlestnie w stronę jeziora niczym cień, stawiając ciche kroki oraz delikatnie odchylajac gałązki krzaków by nie szleściły i nie zdradziły jego położenia. Wyglądało to jakby duch przechodził pomiędzy zaroślami, gdyż były one na tyle wysokie, że zasłaniły czarnego basiora po uszy, przez co nie było widać co takiego ruszało krzewami. Kiedy czerwonooki wyszedł z zarośli skierował się w stronę sterty kamieni, które leżały na brzegu jeziorka, kryjąc się po cieńiach wypatrzył Andromedę, która rozglądała się aktualnie za jego osobą, po czym znów spojrzała w swoje odbicie w tafli wody. Basior zaśmiał się cichutko i zeskoczył na miękki, błotnisty brzeg zbiornika, gdzie wślizgnął się do wody bez najmniejszego chlupotu.
Jednak jego wejście spowodowało, że po tafli wody przebiegły małe fale, które rozbiły się o krawędź kamienia, na którym stała wilczyca. Rozejrzała się dookoła podejżliwie, lecz nic nie dojrzała, nawet miejsca, w którym Alfa wślizgnął się do wody, gdyż z jej perspektywy zasłaniały je ogromne głazy. W końcu, kiedy fale ustały, a tafla wody znów była gładka, marszczona jedynie podmuchem wiatru dziewczyna wzruszyła ramionami i znów wróciła do przyglądania się swojemu odbiciu, które widocznie bardzo ją zafasynowało.
Tymczasem Hakai wypłynął na środek jeziora gdzie zerwał parę glonów, owijając się w nie oraz płosząc dość duże stadko rybek. Basior z uśmieszkiem ruszył w stronę brzegu, na którym stała Andromeda, nie myśląc nawet o tym, że może waderze przyspożyć zawału serca swoim nagłym pojawieniem się w takim stanie.
Młoda Alfa dojrzała jego ciemną, zniekrztałconą sylwetkę, parę metrów od brzegu. Nie skojarzyła go jednak, gdyż glony, w które się zaplątał zniekrztałcały go nieco dając mu dziwną figurę. Dziewczyna zaczęła przyglądać mu się z zainteresowaniem i aż nachyliła lekko głowę nad taflą wody. Hakai dostrzegł okazję i odepchnął się tylnymi łapami od dna wyskakując z wody z oszalałym rykiem, któremu po chwili zaczął towarzyszyć zaskoczony pisk. Basior objął ją łapami w kłębie i wciągnął za sobą do wody, gdzie ją puścił wynurzając się z głośnym śmiechem. Po chwili zmokła głowa Andromedy wunurzyła się z wody rozglądając się z lekkim strachem i zdezoriętowaniam, dopiero gdy dotarł do niej znajomy już śmiech zrozumiała co się stało i spojrzała na pływającego na plecach wilczóra, który trzymając się za brzuch, z glonami zwisającymi z głowy śmiał się w niebogłosy.
- Żebyś ty widziała swoją minę! - powiedział rozbawiony - Co ja bym dał za takie zdięcie na ścianie jaskini!
Andromeda? Wybacz za te dziecieńce wybryki, nie wiem jak on dostał miano Alfy, zachowuje się jak przedszkolak xP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)