Prychnełam
ponownie. Dużo prychania jak na tą noc, jednak chyba był powód. Przynajmniej
według mnie...
- Zacząć od nowa? -
spojrzałam na nią z niedowierzającym uśmiechem, a ona spuściła łeb. - Co ty myślisz,
że wogóle ktoś ci ponownie zaufa?
Po chwili ciszy
usłyszałam ciche łkanie wadery.
- Skoro już nie
jesteś alfą, to może był powód... - kontynuowałam nic sobie nie robiąc z uczuć
wilczycy. - No nie? A pozatym co za różnica czy jesteś alfą czy członkiem
stada? Tylko tyle, że masz mniej obowiązów do zrobienia... prawda?
Dopiero wtedy
zauważyłam jak waderze spływają łzy. Wadera podniosła łeb i spojrzała,
poważnym, niedowierzajacym wzrokiem.
- Czy... – zaczęła,
uwarznie patrząc tym wzrokiem, co przyjęłam bez jakiej kolwiek zmiany nastroju.
- Czy ty... nie rozumiesz... nie rozumiesz tego?
- Czego? - oparłam.
- Jakto czego?
Ty... ty... - zająkała się kiedy do niej dotarło to, że mamy nieco inne
poglądy. Westchnęła. - Nierozumiesz.
Nagle coś
zaszeleściło w krzakach, więc obie uniosłyśmy uszy i oczy w tamtą stronę.
<Lilly? co to było?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)