Biała wadera ciągle siedziała i patrzyła na niebo. Może płakała. Wcześniej zastanawiałam się czy nie wyjść i nie pokazać się jej odrazu, jednak uznałam że jeszcze chwilę poczekam i zobaczę co się stanie, ale ona dalej tylko siedziała i nawet nie mówiła do siebie. Ileż można siedzieć?Znudzona jej zachowaniem postanowiłam wyjść z kryjówki. Odwróciła się i spojrzała na mnie wzrokiem, który przepełniała nadzeja. Prychnęłam w duchu na tę jej nadzeję. Odkąd ją zobaczyłam pierwszy raz przepadła jakby zapomniała że jej wataha wogóle istniała. Kiedy zauważyła kto się zbliża jej wzrok sposępniał, na co odpowiedziałam wszczerzając kły w sarkastycznym uśmiechu.
- Myślałaś że co, twój brat by cię śledził? - zapytałam jej przestając się uśmiechać. - On raczej by cię nie śledził, tylko pocieszał lub przepraszał albo coś w tym stylu, bo mu, pewnie wciąż, na tobie... - tu spojrzałam na nią znów się uśmiechając ironicznie, jednocześnie wyrażając pogardę dla takiego zachowania i zniżając głos do szeptu. - zależy...Lilly patrzyła na mnie uważnie. Płakała, było widać zaschnięte łzy.
<Nie potrafię pisać tych jakiś tam uczuć wewnętrznych... Mam nadzieje że Hakai nie ma za złe że Agonia domyśla się jak jest naprawdę>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)