sobota, 24 października 2015

Od Finn'a do Donatana - Jak Zdefiniować Wariactwo?

        Młody samiec uśmiechnął się, zarazem w geście zdziwienia, jak i szczerego rozbawienia. Oto miał przed sobą wilka, który był mu zupełnie obcy, ale jednocześnie sprawiał wrażenie podobnego do niego samego. Co prawda różnił ich wzrost, lecz posturę obaj mieli dość podobną. W promieniach słońca oczy obydwu samców również lśniły innym blaskiem, a sierść u jednego wpadała w odcienie szarości, u drugiego- brązu, choć niewątpliwie każdy miał w futrze czarne domieszki. Najciekawszy jednak był gest jaki obaj wykonali, a co zabawniejsze- niemalże w tym samym czasie.
- Widzę, że nie tylko ja mam problem z tymi przeklętymi kłakami. - zauważył Finn, kiedy w końcu odgarnął grzywkę, spadającą na oczy. 
Nieznajomy zrobił to samo i przez chwilę mogłoby się wydawać, że oboje przedrzeźniają się złośliwie. Oczywiście nie była to prawda, po prostu każde z nich miało podobny nawyk. Albo właściwie podobną grzywkę, sprawczynię owego nawyku.
- Nie zaprzeczę. - Donatan podjął kolejną próbę odsłonięcia oka, zdmuchując pasemko czarnych włosów z czoła. - Niesłychany to traf, iż oboje mamy podobne karźno. 
Finn uśmiechnął się pod nosem. Już wcześniej jego uwadze nie umknął język, jakim posługiwał się jego nowy znajomy. Właściwie to był naprawdę ciekaw dlaczego mówi tak… No, nieodpowiednio, jak na obecne czasy. Może po prostu został tak nauczony? Tak, to chyba było jedyne dobre wyjaśnienie. Bo jakim innym sposobem owy wilk korzystałby ze słów, które są już właściwie wymarłe? Przecież nie może mieć stu lat, nie?
- Cóż, w końcu jednak swój musiał trafić na swego. - zauważył Finn. - Mam do Ciebie pytanie. Co sprowadza Cię na te tereny? Chciałbyś może dołączyć do stada?
- Dobrze rozumujesz, Finnie. Rzeczywiście, gdy wędrowałem w te strony, rozważałem dołączenie do tegoż stada, które zwą Wariatami. - potwierdził swoje słowa skinieniem głowy, zaraz dodając. - Skoro jesteś tutejszy, czy mógłbyś opowiedzieć mi trochę o waszej społeczności?
Niebieskooki uniósł jedną brew w geście ni to pytania, ni zdziwienia. Miał przed sobą wilka… Basiora, którego właściwie nie znał, a jedyną rzecz, jakiej zdążył się o nim dowiedzieć to jego imię. Choć, nazwiska nigdy nie były tak ważne, chyba że cos oznaczały. Podejrzewał też, że chłopak, który przedstawił mu się jako „Donatan Blame” pochodzi z dalekich stron, gdzie zapewne uczono go posługiwać się w wymowie archaizmami i wszelkimi zwrotami, które już dawno wyszły z użycia. Nie wiedział, czy powinien zaufać Donn’owi i opowiedzieć co nieco o Wariatach, czy może lepiej byłoby tego nie robić… Ale z drugiej strony, czemu miałby tak postąpić? On sam należał do watahy od niedawna, z resztą nawet nie był formalnym członkiem, gdyż ani on ani jego siostra nie spotkali się jeszcze z Alfą i nie poprosili o pozwolenie na dołączenie. Wiedział o tych wilkach naprawdę mało, zwłaszcza, że nie poznał zbyt wielu z nich. Jego  wyjaśnienia i informacje mogły tylko i wyłącznie okazać się odrobinę pomocne, nic więcej. Poza tym tak naprawdę to cieszył się, że spotkał kogoś na swojej drodze i miał okazję zamienić z nim parę słów. A przy tym - przypomnieć sobie kilka archaizmów.
- Nie ma problemu. - odparł młodszy samiec, gdy oboje z Blame’em zdecydowali się znów ruszyć przed siebie, w kierunku watahy. - Co chciałbyś na początek wiedzieć?
- Cóż, czy mógłbyś opisać mi swój pobyt na tych terenach?
Finn zastanowił się na chwilę, marszcząc przy tym odrobinę czoło. Ciemny kosmyk włosów znów wpadł mu na twarz, jednak tym razem zasłonił tylko jedno oko, dlatego też basior nie kłopotał się tym, by go odgarnąć.
- Masz na myśli, jak długo tu jestem? - Blame przytaknął w odpowiedzi. - No dobrze, tak właściwie to jestem tu od niedawna… Mam na myśli kilka dni, nie więcej. Wędrowaliśmy tutaj z Puck i przypadkiem natrafiliśmy na stado. 
- Puck..? - wilk powtórzył jak echo. Miał wrażenie, że już wcześniej młody omega-malarz użył tego imienia, jednak nie był do końca pewien w którym momencie. - Czy to nie tym nazwiskiem wcześniej się do mnie zwróciłeś, gdy omyliłeś mnie ze swą rodziczką?
Finn pokiwał energicznie głową i zaśmiał się krótko na wspomnienie zdarzenia, które miało miejsce zaledwie kilka chwil temu. Naprawdę nie wiedział co mu wtedy strzeliło do głowy, a kiedy bliżej przyjrzał się Donatan’owi wprost nie mógł uwierzyć, że pomylił go z Maurą. To było dziwne… Strasznie dziwne, nawet jeśli ukrywając się w zaroślach nie mógł wcześniej dostrzec kim tak naprawdę był nieznajomy. Dlatego na niego wpadł. To był jednak wypadek, o którym nie trzeba już więcej wspominać.
- Acha, właśnie tym. Ma na imię Maura. - dodał, wyjaśniając tym samym niedbale, że „Puck” to tylko przezwisko bliźniaczki. - Naprawdę ciesz się, że to nie ją spotkałeś jako pierwszą.
Niebieskooki basior spróbował sobie wyobrazić zachowanie swojej siostry, gdyby była na jego miejscu. Cóż, ciężko było mu stwierdzić, czy zachowałaby się w stosunku do nieznajomego wrogo… Raczej nie. Agresja nie była w stylu jego siostry, choć z pewnością nie omieszkałaby skomentować raz, czy dwa archaizmów, jakimi posługiwał się Donatan. Finn nie wykluczał też wszelkich złośliwych docinek, dlatego w końcu uznał, że starszy basior miał naprawdę wielkie szczęście, że nie trafił na niebieską waderę. Tym bardziej, że Maura równie dobrze mogła się kręcić gdzieś w okolicy.
- Czemuż tak twierdzisz? Czyżbyście nie byli w najlepszych stosunkach? - nowopoznany wysnuł swoją teorię.
- Ależ nie! Skądże znowu! Dogadujemy się świetnie. Chodzi tu raczej o jej stosunek do obcych.
- Czyżby lękała się nieznajomych? - kolejna teoria trochę rozbawiła Finn’a , choć zrobił wszystko co w jego mocy by nie zacząć się śmiać.
- Ona? Coś ty! Gdyby Puck była nieśmiała, świat byłby dziś o wiele bezpieczniejszy. Ona jest po prostu strasznie zadziorna. Najlepiej omijaj ją szerokim łukiem. - takim oto „ostrzeżeniem” Finn zakończył krótki opis siostry. - Wiesz, kiedy tu dotarliśmy trwała wojna. - tym stwierdzeniem najwyraźniej zaciekawił Donatan’a. Nie żeby basior wcześniej nie słuchał tego co mówił, ale wzmianka o wojnie najwyraźniej wzbudziła jego zainteresowanie. Nie umknęło to uwadze Finn’a, który w takim wypadku zdecydował się trochę o wszystkim opowiedzieć. Może nie o przyczynach bitwy, które dalej były mu nieznane, lecz o samym jej przebiegu. Mógł przecież opisać własne obserwacje.
- Wszystko miało miejsce podczas burzy śnieżnej. - zaczął powoli, starając się jak najlepiej opisać to, co oboje z siostrą widzieli. - Wędrowaliśmy razem z Puck, oraz dwoma innymi wilkami, których spotkaliśmy na swojej drodze. Trash i Dania dołączyli do watahy w tym samym momencie co my, gdyż przyszliśmy tutaj razem. Właściwie to nie znaleźlibyśmy tego stada, gdyby nie ryk potwora. To właśnie z nim walczyły tutejsze wilki, choć ja nie mam pojęcia czym ten stwór dokładnie był. Puck próbowała mi to jakoś wytłumaczyć, ale jak sami widzimy, bez skutków. - w tym momencie Finn urwał historię. Nie wiedział o czym może dalej mówić. O walce. No dobrze, tylko nie wiedział w jaki sposób się do tego wszystkiego zabrać. Maura zapewne opowiedziałaby wszystko sto razy lepiej niż on, jednak rozmowa z Puck wiązała się z wymianą kilku uprzejmości. Niektórym wcale nie przeszkadzało takie zachowanie, ale Finn nie znał na tyle Donatana, by móc stwierdzić, czy poczułby się urażony, gdyby siostra specjalnie niechcący go obraziła. W końcu, gdy zebrał swoje myśli zdecydował się mówić dalej.
- Obserwowaliśmy walkę z ukrycia, nie wychylając się zza zarośli, które dzieliły nas od pola bitwy. Nie dlatego, że baliśmy się wziąć w niej udział, ale dlatego, że nie wiedzieliśmy o co obydwie strony walczą. Właściwie to niedługo było już po wszystkim… Potwór został powstrzymany, choć nie mam pojęcia jak oni tego dokonali. W jednej chwili chciał ich wszystkich powyrzynać, w drugiej odszedł posłusznie i zostawił stado w spokoju. To właśnie wtedy, gdy było już po wszystkim, zdecydowaliśmy się przywitać z resztą stada. - nie była to może rewelacyjna, ani tym bardziej długa opowieść, lecz na nic lepszego nie było go stać. Cóż, przynajmniej Finn spróbował opisać wszystko Blame’owi po swojemu, a to już było coś. - Całe szczęście, że trafiłeś na stado w te spokojniejsze dni.

Donn? 
Ja jeszcze spróbuję opanować te wszystkie archaizmy, ale potrzebuję trochę czasu. Póki co nawet garstka mnie wykończyła XD 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)