wtorek, 13 października 2015

Od Brego do Angel i Aspen - Kontynuacja Poszukiwań

        - Wyglądacie jak nietoperz, Skarbie, duży, kremowe nietoperek... – rzekł po chwili samiec patrząc na nią z zastanowieniem, po czym wykręcił szyję tak, żeby bez zbytniej zmiany pozycji móc przyjrzeć się małej z jej pułapu i perspektywy, nie przyszło mu do głowy odstawić ją na ziemię, żeby móc na nią normalnie popatrzeć, wolał w towarzystwie głośno strzelających kregów szyjnych przekręcić głowę – Skrzydeł wam brakuje, Skarbie, takich jak nasze. – rzekł tym samym rozpościerając parę czarnych postrzępionych płacht.
Angel aż poszczerzyły się oczy patrząc na samca, który w tym momencie jak nikt inny przypominał jej demona z piekieł...
~ Przestańcie się wydurniać, Skarbie, bo nam zaraz szyję złamiecie! ~ warknął mrużąc wrogo oczy.
- Ej! Drugi Brego, dawno cię nie było! – zaśmiała się Aspen, która znikąd pojawiła się i obejmując wielkoluda jednym ramieniem z uśmiechem spojrzała na małą Angel.
Brego odetchnął z ulgą, kiedy jego spłoszona jaźń cofnęła się w głąb umysłu fukając wściekle na postać hybrydy obok niego.
- Szukamy smoka! – wypalił nagle rogacz chcąc zmienić temat.
- Smoka? Macie tu smoki?! – z niedowierzaniem zapytała suczka – Jak zajebiście! Gdzie?
- Jeszcze nie wiemy, właśnie go szukamy... – zaśmiała się niewinnie Aspen, która to zapoczątkowała to szukanie igły w stogu siana.
- Ale znajdziemy, gdzieś być musi. – Brego zacisnął wielką pięśń w oznace zawziętości.
- Mogę z wami? W życiu nie widziałam prawdziwego smoka, nawet nie myślałam, że mogą istnieć takie na tych terenach. – Aspen aż strzelały wesołe iskry z oczu słysząc o pogoni za ogromnym łuskowatym jaszczurem.
- Pewnie, że możecie... Może, Skarbie? – zakłopotany spytał się o zdanie swojej pierzasto-futrzanej towarzyszki, w końcu nie tylko on miał tutaj prawo głosu, nie?
- ... Czemu nie? W grupie zawsze raźniej. – stwierdziła Aspen z uśmiechem na pyszczku.
- Tylko... Mówiłyście coś o Jennie, która o smoku mówiła... Może tak najpierw jej poszukać? Może ona wie gdzie zacząć szukanie? Tereny są wielkie, możemy szukać, a szukać, a nie znaleźć... – zastanowił się przez chwilę pocierając w zamyśleniu kozią brudkę.
- Tylko, że Jenny tak samo jak smoka będzie trzeba poszukać, a ona jest jakieś sto razy mniejsza i nie wiadomo kiedy i czy ją znajdziemy... – wzruszyła ramionami wadera.
- Trudno, będziemy szukać i Jennki i smoka, co znajdziemy wpierw tym się zadowolimy! – podiął decyzję, nudziło mu się już to dumanie, chciał działać, chciał latać...

Wrzucił sobie Piper na plecy, nakazał trzymać się mocno i krzyczeć głośno jak będzie spadać, żeby wiedział kiedy ją łapać. Następnie bez żadnych instrukcji bezpieczeństwa lub porad wygodnego lotu wzbił się w powietrze niczym strzała, a suczka mało na starcie nie wylądowała z powrotem na ziemi, gdyby nie resztki rozsądku w jej głowie, które posłuchały się porady „wierzchowca”, kurczowo łapiąc się wystrzępionej grzywy samca.

Aspen? Angel? Bardzo Was przepraszam, że musiałyście tyle czekać ;-;
No i opowiadanie nie jest w najlepszym stanie... -.-"

5 komentarzy:

  1. To co? Może teraz niech Aspen odpisze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mówisz? No Oki, zajmę się tym w piąteczek :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ursa! Dawno od Ciebie nie słyszałam! :D
      Zdążyłam się stęsknić x3

      Usuń
  3. Wybacz ale byłam w rozjazdach a później nie miałam kompa wiec nawet nie było jak was powiadomić. Ale teraz wracam zza grobu i zaczynam ogarniać sytuację :D

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami Swoją opinią :)