Wadera patrzyła
zakłopotana na trójkolorowego wilka, tóry niemalże desperackim krzykiem wylał z
siebie potok słów, ostatecznie błagając ją, żeby się odsunęła...
Blindwind
zignorowała całą resztę faktów, o Rex’ie, który możliwe, że właśnie kogoś
mordował, o tej dwójce, która była w niebezpieczeństwie i przydałaby się tam
kobieca dłoń Kruk, żeby posprzątać - ona skupiła się jedynie na ostatnich
słowach czerwonookiego, że była ZA
BLISKO i miała się ODSUNĄĆ.
Wilczycę zakuło
coś w klatce piersiowej, kiedy usłyszała te słowa oraz momentalnie spochmurniała.
- Co jest ze
mną nie tak? – burknęła, niczym Husk jedną łapą pocierając przedramię drugiej –
Czemu mnie tak nie lubisz? Nigdy ci nic nie zrobiłam... – zielonooko usiadła przed
Trash’em wbijając w niego ślepe spojrzenie, a minę miała jak niezadowolony szczeniak,
któremu matka powiedziała, że źle się zachowuje.
Blindwind
nienawidziła, kiedy ktoś miał do niej wonty nie wiadomo z jakiego powodu –
dobra, mógł jej nie lubić, przecież nie każdy ci podchodził do gustu... Ale
mógł się sprecyzować! CO mu w niej
nie pasowało? Jennie nigdy nie kazał się odsunąć, a Danka to mu mało na głowę
nie wchodziła... Nawet z Rex’em siedział w jednej
jaskini, a ją odganiał od siebie będąc na otwartej przestrzeni i bez
żadnych ograniczeń co do ucieczki.
- Nic ci nie
zrobiłam, bliskich nie zabiłam, zdrowia nie uszkodziłam, Rex’em nie poszczułam,
Brego na ciebie nie nasłałam... – wadera zaczęła wyliczać na paluszkach
wszystkie możliwości, do których byłaby zdolna w ekstremlanych przypadkach, a
Trash wlepił w nią przerażone spojrzenie, kiedy usłyszał co ta mała, niewidoma
dziewucha mogła zrobić, jakby
nadepnął jej na odcisk - ... Więc o co ci chodzi? – z każdym słowem waderka
mówiła coraz głośniej unosząc się nieco, a pod koniec wywodu już stała na dwóch
nogach łapiąc się za głowę.
Nagle pewna
teoria strzeliła jej do głowy i aż się wszystko zagotowało w jej małym ciałku.
Windy jak strzała znalazła się nos w nos z Husk’iem (źle wymierzając odległość
zaryła mu czołem o czoło, ale pomyślała, że to doda akcentu całej tej sprawie
więc nie cofnęła głowy).
- Kłamałeś
mówiąc, że nic nie masz do mojej ślepoty... – wycedziła lodowatym głosem, jej
niewidome oczęta przybrały pusty, wrogi wyraz, a palcem mało nie wydłubała mu
oka, choć celowała w nos (nie jej wina, że Husk nie wyglądał jak wilki w jej
wyobraźni, nie zdążyła mu obmacać ryja to ma...)...
Jennka? Husky? Wybaczcie
mi, że tak długo, strasznie mi się pokopało w szkole, ale mam nadzieję, że w
ten weekend nadrobię wszytskie zaległości :3
Jeszcze tylko
opowiadanie od Brego napiszę i będę na zero, mam nadzieję, że wybaczycie Alfie
to zaniedbanie bloga ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)