piątek, 9 października 2015

Od Blindwind do Trash'a i Jenny - Teoria

        Wadera patrzyła zakłopotana na trójkolorowego wilka, tóry niemalże desperackim krzykiem wylał z siebie potok słów, ostatecznie błagając ją, żeby się odsunęła...
Blindwind zignorowała całą resztę faktów, o Rex’ie, który możliwe, że właśnie kogoś mordował, o tej dwójce, która była w niebezpieczeństwie i przydałaby się tam kobieca dłoń Kruk, żeby posprzątać - ona skupiła się jedynie na ostatnich słowach czerwonookiego, że była ZA BLISKO i miała się ODSUNĄĆ.
Wilczycę zakuło coś w klatce piersiowej, kiedy usłyszała te słowa oraz momentalnie spochmurniała.
- Co jest ze mną nie tak? – burknęła, niczym Husk jedną łapą pocierając przedramię drugiej – Czemu mnie tak nie lubisz? Nigdy ci nic nie zrobiłam... – zielonooko usiadła przed Trash’em wbijając w niego ślepe spojrzenie, a minę miała jak niezadowolony szczeniak, któremu matka powiedziała, że źle się zachowuje.
Blindwind nienawidziła, kiedy ktoś miał do niej wonty nie wiadomo z jakiego powodu – dobra, mógł jej nie lubić, przecież nie każdy ci podchodził do gustu... Ale mógł się sprecyzować! CO mu w niej nie pasowało? Jennie nigdy nie kazał się odsunąć, a Danka to mu mało na głowę nie wchodziła... Nawet z Rex’em siedział w jednej jaskini, a ją odganiał od siebie będąc na otwartej przestrzeni i bez żadnych ograniczeń co do ucieczki.
- Nic ci nie zrobiłam, bliskich nie zabiłam, zdrowia nie uszkodziłam, Rex’em nie poszczułam, Brego na ciebie nie nasłałam... – wadera zaczęła wyliczać na paluszkach wszystkie możliwości, do których byłaby zdolna w ekstremlanych przypadkach, a Trash wlepił w nią przerażone spojrzenie, kiedy usłyszał co ta mała, niewidoma dziewucha mogła zrobić, jakby nadepnął jej na odcisk - ... Więc o co ci chodzi? – z każdym słowem waderka mówiła coraz głośniej unosząc się nieco, a pod koniec wywodu już stała na dwóch nogach łapiąc się za głowę.
Nagle pewna teoria strzeliła jej do głowy i aż się wszystko zagotowało w jej małym ciałku. Windy jak strzała znalazła się nos w nos z Husk’iem (źle wymierzając odległość zaryła mu czołem o czoło, ale pomyślała, że to doda akcentu całej tej sprawie więc nie cofnęła głowy).
- Kłamałeś mówiąc, że nic nie masz do mojej ślepoty... – wycedziła lodowatym głosem, jej niewidome oczęta przybrały pusty, wrogi wyraz, a palcem mało nie wydłubała mu oka, choć celowała w nos (nie jej wina, że Husk nie wyglądał jak wilki w jej wyobraźni, nie zdążyła mu obmacać ryja to ma...)...

Jennka? Husky? Wybaczcie mi, że tak długo, strasznie mi się pokopało w szkole, ale mam nadzieję, że w ten weekend nadrobię wszytskie zaległości :3

Jeszcze tylko opowiadanie od Brego napiszę i będę na zero, mam nadzieję, że wybaczycie Alfie to zaniedbanie bloga ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)