Nie
kazałam na siebie długo czekać. Jednym mocnym uderzeniem skrzydeł wzbiłam się w
powietrze i dogoniłam... Ba! przegoniłam te dwa "nietoperze". Brego
zaraz załapał zabawę i dwoma huknięciami błoniastych kończyn dogonił mnie. Zza
głowy dobiegł mnie cichy pisk Angeli, mieszaninę strachu i podekscytowania.
- Lecisz pierwszy raz? - Zapytałam z
uśmiechem, nieco zdeformowanym przez silny wiatr.
Mała pokiwała powoli głową, ale odpowiedziała
na uśmiech.
- Doprawdy Skarbie? Musimy w takim razie
pokazać się jak najlepiej w przestworzach. - Dodał samiec po czym zapikował w
dół, ja zaraz za nim.
Gdy rozłożył skrzydła by wyrównać lot ja
przemknęłam pod nim by znów wzbić się pionowo wzwyż tuż przed nosami
towarzyszy. Następnie równolegle wykonaliśmy kilka pętli i beczek, czemu cały
czas towarzyszyła głośna aprobata Piper. Na zakończenie pokazu oboje wbiliśmy
się między drzewa, wykonaliśmy szybki slalom i znów wyrównaliśmy lot nad
koronami drzew. Nie wiedzieć kiedy jej głos ucichł.
- Brego! Gdzie mała?! - Zawołałam widząc, a
raczej nie widząc pasażera na jego grzbiecie.
Hybryda otworzyła szerzej oczy. I zaszamotała
się. Aż słyszałam jak jego serce zaczęło uderzać mocniej. Nic nie mówiąc
zanurkował z powrotem między drzewa. Ja jednak omiotłam wzrokiem konary i
dostrzegłam na jednym z nich jasno-beżową plamkę. Podleciałam do niej. Suczka
wisiała na drzewie... Oczywiście łebkiem w dół.
- Brego miał racje, jak nietoperz. - Zaśmiałam
się, na co mała fuknęła.
Zdjęłam ją jednak z gałęzi.
- Nie zdążyłam się uchylić no, za gęste były
te chaszcze. Macie całe niebo a latacie po krzakach. - Mruknęła otrzepując się
z igliwia.
- Znaleźliście ją? Przepraszamy was Skarbie,
że was zgubiliśmy. - Zawołał uradowany samiec i wyrwał mi Angel po to by
zacisnąć ją w swoim żelaznym uścisku.
- Już... Żyję... Jeszcze...- Stęknęła
zgniatana łapami olbrzyma.
Ten przestał ją ściskać i posadził ją na
powrót na grzbiecie i wzleciał nad drzewa. Lecieliśmy chwilę obserwując okolicę
z góry. Brego jednak leciał teraz wolniej i ostrożniej, zapewne obawiał się
znów zgubić swojego jeźdźca. Mnie jednak taki lot nużył. Próbowałam dalej się
popisywać mając nadzieję, że i tym razem przystanie na zabawę, ale ani drgnął.
Leciał dalej dumnie i spokojnie niczym orzeł, za to ja pętląca wokoło kółka,
wyglądałam jak jakaś nieokrzesana sroka czy jaskółka.
- Jest, mam! - Zakrzyknęłam nagle pikując w
dół.
- Smoka?! - Wychyliła się zaciekawiona Angel.
- Nie, ale mam trop Jenny, pamiętam jej łapy,
jest z całą grupką. Zaraz ich wyśledzimy i będziemy mogli zapytać o smoka! -
Wyszczerzyłam się uradowana.
Brego? Angel? Trochę lanie wody, ale muszę się
rozkręcić, coś opornie idzie mi ostatnio pisanie czteronożnymi :P
Co Do Jenki mam do ciebie prośbę byś wskazała
kierunek do jaskini smoka, u którego ponoć widziałaś opis mojej As. Zagadkę
czas rozwiązać *dum dum dummm* (może wtedy zacznę pisać z sęsem XD)
W takim razie pozwólcie, że ja napiszę opowiadanie i już połączę ze sobą te dwa wątki, bo i tu i tu są moje postacie to jakoś to sklecę i odrobię jednocześnie zaległe opowiadanie od Blindwind :)
OdpowiedzUsuńNo to zostawiamy wszyściutko w twoich Wariackich łapach, Ania x3
Usuń