czwartek, 22 października 2015

Opowiadanie poboczne: Od Trash'a i Danki - Rozmowy w drodze

Jeszcze nim ta dwójka dołączyła do watahy, kiedy byli daleko od centrum trwającego w niej zamieszania, ale już po przekroczeniu granic wariatkowa miało miejsce parę zdarzeń, które z nadmiaru weny postanowiłam opisać. Ot, kilka chwil ze wspólnej podróży tej dwójki. Mam nadzieję, że ich przygody Was zaciekawią - a było to jeszcze nim Trash uznał Dankę za rudą, kilkusetletnią wiedźmę i nim jego błogi żywot szmacianego uciekiniera został zamknięty w rozwrzeszczanym przytułku dla psychicznie nadrozwiniętych <3



        Nie padał wtedy śnieg, nie wiał wiatr, ale w powietrzu czuło się dziwne napięcie. Przynajmniej Trash je czuł i to można by powiedzieć - bardzo intensywnie. Może były to złe przeczucia, a może instynktownie wiedział co się święci, wychodziło na jedno - coraz bardziej się denerwował, a czarny kłąb pesymistycznych rozważań unoszący się nad jego głową nie rozwiewał się ani na chwilę. Chłopak kroczył przed siebie z ponurą miną, jednym okiem nieuważnie obserwując rozpościerające się przed nim śnieżne zaspy czy zagradzające mu drogę drzewa, które omijał zawsze w ostatnim momencie, a i to nie zawsze. Jego dziwne zachowanie nie mogło ujść uwadze Danki, która zawsze zwracała uwagę na to jak zachowują się jej znajomi i towarzysze (przynajmniej kiedy już dostatecznie się wygadała). Chłopak od samego początku nie był zbyt rozmowny, ale teraz wyglądał jak nie do końca trzeźwy. Nadszedł czas, że i ruda doszła do wniosku, że coś jest nie tak.

- Hej, co z tobą? - Zapytała wbiegając Trash'owi pod łapy na co zareagował wyminięciem jej dużym łukiem - Zjadłeś coś niestrawnego? Ale ej! My nic nie jedliśmy! - Zaczęła przejmować się na głos skacząc pomiędzy pokrytymi śniegiem korzeniami starych klonów i migając na tle bieli niczym ostatni jesienny liść, który do tej pory kurczowo trzymał się na gałęzi. Powoli zaczęła przebijać się do świadomości kolegi, ten jednak nadal nie skomentował jej rozważań.
- A ja Ci mówię, moja przyrodnia siostra tak miała! Najpierw smędziła i gapiła się tępo przed siebie włażąc na wszystko i wszystkich, a potem bach! Poleciało to co miała do tej pory w żołądku! Zbierać było co, a ona dalej jak pół przytomna zaczęła łazić po polu! - Danka znowu przestawiła swój ozor na piąty bieg - To myśmy za nią pobiegły, a jej się to utrzymywało - raz było lepiej raz gorzej, ale mówię ci, minę miała jak ty! Identico! - Aż podskoczyła - Więc się martwiliśmy jej stanem, że się biedactwo otruła, ale potem przyszła babcia, spojrzała na nią - Tu przystawiła sobie palce ułożone w ramkę do oczu i spojrzała na Husk'a jednym okiem - I stwierdziła, a babcia ma zawsze rację, że ona wcale nie otruta, tylko, że w ciąży jest! Cwana! - Krzyknęła dobitnie, a wielce radośnie, a Trash po raz pierwszy od dłuższego czasu spojrzał na nią nie kryjąc trwogi. Nie chciał być w ciąży! Nie był gotowy! Przecież to tyle spraw i gdzie jest niby ojciec jego dziecka!? - on nie zna ojca!!! Tak nie może by!... Zaraz, przecież ON jest facetem. Nie może być w ciąży. Co ta mała mu się tak rzuca?
Otrząsnął się z tych odruchowych, totalnie irracjonalnych obaw, ale rzeczywiście odetchnął z ulgą. Jak widać jego umysł mimo usilnego wyłączania się na bodziec zwany panną Wargerbund nie oparł się jej wpływom i oto efekty. Zaczynał świrować. Jeszcze chwila, a zacznie się utożsamiać z jej nienormalną rodzinką, a to będzie jego definitywny koniec! Bo ile razy może skakać do wulkanu, odcinać se kończyny, zachodzić w ciążę i zmieniać płeć!? No może kilka razy coś by się udało... Ale NIE! To nie jest dobry pomysł nawet o tym myśleć!
Zlękniony niepokojącym zachowaniem własnego umysłu zatrzymał się i tak jak stał, bez ostrzeżenia wsadził łeb w biały, zimny puch, by nieco ochłonąć i wrócić do rzeczywistości. Może przy okazji ten rudy terminator pójdzie sobie dalej i go zostawi...
Oj nie, wszyscy wiemy, że o tym nie mogło być mowy! Danka podskoczyła zaskoczona nagłym ruchem jej jak dotąd doskonale przewidywalnego kompana i przyjrzała mu się bacznie analizując co też mogło się z nim dziać i jakąż to opowieść rodzinną można by do tego dopasować. Odchodzić od raz zdobytego towarzysza nie miała najmniejszego zamiaru.
- Spoko stary, czasem i mnie się tam coś przegrzeje - Powiedziała podchodząc do jego chwilowo bezgłowego tułowia i nachyliła się ku jego wystającemu ponad śnieg karkowi - Wiesz co, mój wujek tak miał i...
- NIE! - Wilk krzyknął na całe gardło prostując się gwałtownie - ŻADNYCH WUJKÓW! ŻADNYCH SIÓSTR! I NIE BĘDĘ W CIĄŻY! - Wykrzyczał zrozpaczony i gorączkowo ruszył przed siebie krokiem co najmniej szybkim. Dańcia, która przez jego wybuch aż klapnęła na zadek tylko zamrugała oczami. Co właściwie się stało? Zastanawiała się chwilkę, lecz kto zna Dankę ten wie, że taki stan nie trwa u niej zbyt długo. Wstała więc i szybkim truchtem podążyła za chłopakiem jak gdyby nigdy nic się nie stało ~



Koniec ~ 



12 komentarzy:

  1. Jaki rebel! Nie chce zajść w ciążę, skurczek jeden, a Danka czeka! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy czekamy! >3
      Byłby wspaniałą matką <3
      Ale chwila! On nie zna ojca! Nie zna ojca swoich dzieci! XD

      Usuń
    2. Kogoś by zdziwił fakt, jakby ojcem był Rex? XD

      Usuń
    3. Pytanie tylko jakby do tego doszło? o.O

      Usuń
    4. Brrrr...wycofuję się z tej dyskusji zanim to zabrnie zbyt daleko ;-;

      Usuń
    5. Ja bym się zdziwiła - Rex ma LIRĘ! Nie każ jej być zazdrosną! XD
      Jacyś inni kandydaci? <3

      Usuń
    6. No tak, wybacz mi Lirka :3
      Brego i Wind jeszcze nikogo nie mają XD

      Usuń
    7. Biorę Brego! Zasłużył na dobrą żonę x3
      Ale Windy jak chce może zostać mamką dla dzieciaków - Trash im raczej mleka nie dostarczy xP
      Chociaż... skoro ma urodzić to kto go tam wie x3

      Usuń
  2. Bierz Brego, Wind dorzucę gratis w promocji XD

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami Swoją opinią :)