Gdyby Chris nie zdradził...
No cóż, prawdę mówiąc trochę mi wbiłaś gwóźdź
bo przez duży okres czasu nad tym myślałam, ale w końcu wymyśliłam! A oto i
efekt - skrót życia Chris'a.
Po
wygranej wojnie z Frost’em i jego potworami Chris wróciłby razem z watahą na
polanę, tam gdzie w oryginalnej historii. Wciąż byłby przy Jennie, na wypadek
gdyby jednak coś jej się przytrafiło podczas walki - w końcu tyle się tych
proszków nawdychała, nie? Martwiąc się o nią, nie zwróciłby uwagi na to, że sam
oberwał po karku - wbił mu się tam kawałek pazura potwora. Co prawda ona nie
zwracałby zbyt dużej uwagi na niego - zbytnio byłaby zajęta cieszeniem się ze
zwycięstwa i no cóż, rozmowami z Trash'em, a i składaniem życzeń Blind i Brego
- w końcu dopiero co mieli urodziny! A no właśnie, Chris podczas gdy Jenka
gadałby z Trash'em stworzyłby dla niej coś... Na prezent. Prawdopodobnie
kolejnego kolczyka - ale takiego, który by jej o nim przypominał albo chustę
czy coś w ten deseń.
Kolejne dni toczyłyby się normalnie
nienormalnym rytmem jak to w WNW. Chris'a co prawda męczyłby, z każdym dniem
silniejszy, ból w karku, głowie i sercu ale jednocześnie na jego serce
spływałby uśmierzający ból miód – Jenna, która zabierałaby go nadal na
wycieczki, dużo by z nim spędzała czasu i w ogóle... Nie przejmowałoby go to,
że reszta watahy nadal nie bardzo go akceptuje - ważne że Jenna, jego Jenahia,
tak. Nawet na Brego i Varen'a by nie zwracał zbytniej uwagi. No, do czasu.
Po miesiącu takiego olewania wszystkich innych
włączyłby mu się tryb tak okropny, że sama Dżej zaczęłaby się interesować o co
chodzi. Otóż Chris, pobudzony pazurem potwora i jego jadem, nie dawałby dojść
do Jenahii żadnemu basiorowi. Prawdopodobnie pobiłby się trochę z Varenem i
Brego, a jak nie, to by im ładnie nawtykał itp. Z czasem także wadery
przestałby dopuszczać, tym samym mocno złoszcząc Jennę. To całe izolowanie jej
od reszty watahy tak by ją rozwścieczyło, że prawdopodobnie by mu zaczęła
wszystko wyrzucać, wrzeszczeć a nawet zaczęłaby go bić. On by spokojnie znosił,
choć w końcu, gdy Dżej by go przewróciła... No cóż, ponieważ przewróciłaby go
na grzbiet, uaktywniłaby resztki jadu tym samym powoli zabijając Chris'a na
własnych oczach. Basior pewnie by wstał i udawał, że jest okey ale po chwili z
jego ust wylałaby się krew pomieszana z jadem a on sam upadłby na przerażoną
Dżej, przygniatając ją do ziemi. Mruknąłby pewnie tylko, że ją kocha i że
będzie z nią zawsze... A potem no cóż, umarłby.
Wiem, niezbyt wesoło, ale od początku
zakładałam że jego historia taka nie będzie. Określcie się jakoś co o tym
myślicie, to dla mnie ważne - Default Smiley ;)
No cóż, wow... Szczerze mówiąc pomysł z pazurem choć dobry i ciekawy niezbyt mi się podoba przez swoją dramatyczność ;u; Ale może dlatego, że ja zawsze preferuję komiczne i niegroźne rozwiązania ~ Tak czy siak szkoda, że Chris nie związałby się jakoś z resztą watahy tylko Jenna i Jenna... dlatego nie lubię zakochanych >< Wracając - pomijając fakt, że nie lubię zapatrzonych w jedną osobę kochasi to i tak Chris wydaje mi się osobą za fajną na taki koniec! ><
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno - w takiej wersji wydarzeń fajnie by było gdyby parę razy pogadali z Trash'em x3 Jestem bardzo ciekawa jak by to wyglądało skoro jego (Chris'a) nie akceptuje wataha, a Husk nie akceptuje jej...
Dzięki Karo za odpowiedź, to była naprawdę fajna historia! >3
(I nie myśl, że teraz jej jakoś nie wykorzystam do moich niecnych planów! >D)
Oj, Fidelko ja nigdy w Ciebie nie wątpiłam :3 I dzięki za opinię ;)
OdpowiedzUsuń