środa, 25 lutego 2015

Od Jenny - Droga do domu, część II

         - Oooo... fajnie - powiedziałam i szarpnęłam trochę łapę. Nic. Cholercia, cholercia!
  - No... To co jest takiego super? - dopytywał wilk i usiadł.  - Em, tak jakby... A z resztą nieważne. - Rozejrzałam się w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby mi pomóc, a jednocześnie starając się pokazać wilkowi, ze może sobie iść bo nie mam za bardzo ochoty na jego towarzystwo. 
Jednak on tylko siedział i przypatrywał się mi z kpiącym uśmieszkiem.   
- No co? - warknęłam - Chcesz czegoś? Jak chodzi o drogę, to źle trafiłeś. Nie znam tych okolic, więc wiesz...  
- Nie, nie o tym mówię, Jenno.  
- Ty... kurczę, nie możesz tego wyłączyć?  
- Czytania w myślach? Mogę, ale teraz nie chcę. A więc wracasz do domu... I utknęła ci łapa. Czemu nie powiedziałaś? Pomogę ci, nie ruszaj się - powiedział i wstał.  
- Czekaj, co ty... - Zaczęłam się za nim oglądać. I nagle poczułam, że lecę. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że jestem jakieś 30 cm nad ziemią. Spojrzałam na wilka rozszerzonymi oczami.  - Kurczę. Em, no dobra, a teraz mnie postaw łaskawie - poprosiłam. On uśmiechnął sie i... puścił. Upadłam z łomotem na tyłek, ale po chwili wstałam i otrzepałam się - Emmmm, ok, dzięki. To... na razie - pożegnałam się z delikatnym uśmiechem i poszłam. Jednak kiedy spojrzałam w lewo, wilk szedł obok mnie. Zatrzymałam się - Coś się stało? Nie wiem, chcesz czegoś w zamian?  
- Nie. Chociaż w zasadzie...  
- Fuuuuuuu, weź kurde, zboku! - Skrzywiłam się na myśl, jaki pomysł wpadł do głowy temu basiorowi. On jednak zaśmiał się szczerze.  - Nie mówię o TYM. Pomyślałem, że zdradzisz mi gdzie jest twój dom. - wyjaśnił, wciąż się uśmiechając.     
Walnęłam się łapą w łeb. No tak! Rany, jestem tak zmęczona, że już mi mózg zeżarło. 
- Ale czekaj. To nie czytasz mi już w myślach?  
- Nie, prosiłaś żebym to wyłączył, więc tak zrobiłem.  
- Aaaa... Ok. No więc, idę do domu, znaczy do Watahy Nieznanych Wariatów, która jest jakieś 4, może 3 jak się pospieszę dni drogi stąd.   
- Rany... To jak się tu znalazłaś? - zapytał i spojrzał na mnie.  
- A-a, najpierw zdradzisz mi swoje imię. Rozumiem, że skoro ze mną idziesz, to albo chcesz dołączyć, albo po prostu ci się nudzi tu samemu, tak?  
- No w zasadzie... Tak, chyba dołączę i przy okazji cię zaprowadzę. Albo to ty zaprowadzisz mnie. - Uśmiechnął się szeroko. 
Wywróciłam oczami, ale również się zaśmiałam.  Opowiedziałam mu o watasze, o tym jak się tu znalazłam. On słuchał, czasem się o coś zapytał, czasem się zaśmiał. Ciekawie mi się z nim rozmawiało i wróciłam trochę do normy, zwłaszcza, że przecież dopiero teraz uświadomiłam sobie, że odzyskałam głos. Kiedy nadszedł wieczór, położyliśmy się w jednej z wnęk skalnych. Chciałam zasnąć, ale nie mogłam. Wciąż myślałam o tym, że tak bardzo martwię się o Wind. Co ona teraz biedna robi? Czy wróciła już do watahy? Czy uznali mnie za martwą? Może ktoś dołączył? Rany, tak bardzo chciałam już być z moją rodziną...



<CDN...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)