wtorek, 24 lutego 2015

Od Brego do Feilny - W Dół

        - Dobrze, dobrze, Skarbie... Pójdziemy, wybaczcie nam tamten... Indydent. – rzekł Brego drapiąc się po głowie z głupim uśmiechem.
- Nic się nie stało. – mruknęła Felina łapiąc się za miśka.
- Nie, nie! Daj nam! – krzyknął i popędził do niej, wyrywając jej miśka z zębów – Nasza zdobycz, my ją dźwigamy. – i z tymi słowami zabrał się za ładowanie sobie potężnego niedźwiedzia na plecy. Zajęło mu to chwilę, ale w końcu stanął na wyprostowanych pewnych nogach z głową zwierza zwisającą po prawej stronie jego łba, a jego tylnymi nogami szurającymi po ziemi – Ruszajmy! – rzekł i zaczął iść w stronę wyjścia prędkim krokiem, jakby waga misia, w góle nie istaniała był on lekkie niczym puch.
*****
Długo szli w milczeniu. Brego człapał z góry najkrótszą drogą w dół, w towarzystwie lawiny kamieni, piasku i innych odłamków. Nucił jakąś wojenną piosenkę pod nosem nadając rytm swemu marszu. Nie zwracał praktycznie w ogóle uwagi na Felinę, która szła równo z nim. Mimo swych wielkości szła z gracją i pewnie stąpała po stromym zboczu, w ogóle nie zmęczona szybkim marszem oraz trudną trasą. Jakby poruszała się po najprostszej leśnej drodze.
- Powiedzcie nam coś o sobie. – burkliwy ton Brego nagle rozproszył ciszę niczym grzmot burzy, wyrywając Felinę ze skupienia i powodując lekkie, niemalże niezauważalne potknięcie.
- A czemu cię to nagle zainteresowało? – zapytała trochę zaskoczona.
- Bo wy wiecie dużo o nas, podglądaliście nas przy ognisku, jednak my nic nie wiemy o was... – wytłumaczył – Chcielibyśmy wiedzieć... Oczywiście, jeżeli chcecie nas zaszczycić swą opowiastką.
Zamilkł wtem i znów zaczął nucic, żeby dać Felinie czas do namysłu. Nie chciał być niegrzecznie ciekawski, przy damie nie wypada. Postanowił poczekać, a czekając postanowił umilić im czas kolejną wojenną nucanką. Lubił nucić... Tak. Z pewnością bardzo lubił nucić. Przypomniało mu to czasy, kiedy dowodził wojskiem, czasy kiedy żył w królestwie, czasy kiedy wszyscy darzyli go szacunkiem. Nie doceniał tego wtedy, ale teraz to wszystko tworzyło miłe wspominki.
W końcu jego pieśń dobiegła końca. Znajdowali się prawie przy podnóżu góry, a ostatnie nuty ucichły wraz z niknącym echem. Brego zwrócił swe blade oczy na samicę z wyczekiwaniem oraz z pytaniem wymalowanym na twarzy.


Felina? Ratuj, brak weny mnie zżera ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)