-
Dobrze, dobrze, Skarbie... Pójdziemy, wybaczcie nam tamten... Indydent. – rzekł
Brego drapiąc się po głowie z głupim uśmiechem.
-
Nic się nie stało. – mruknęła Felina łapiąc się za miśka.
-
Nie, nie! Daj nam! – krzyknął i popędził do niej, wyrywając jej miśka z zębów –
Nasza zdobycz, my ją dźwigamy. – i z tymi słowami zabrał się za ładowanie sobie
potężnego niedźwiedzia na plecy. Zajęło mu to chwilę, ale w końcu stanął na
wyprostowanych pewnych nogach z głową zwierza zwisającą po prawej stronie jego
łba, a jego tylnymi nogami szurającymi po ziemi – Ruszajmy! – rzekł i zaczął
iść w stronę wyjścia prędkim krokiem, jakby waga misia, w góle nie istaniała był
on lekkie niczym puch.
*****
Długo
szli w milczeniu. Brego człapał z góry najkrótszą drogą w dół, w towarzystwie
lawiny kamieni, piasku i innych odłamków. Nucił jakąś wojenną piosenkę pod
nosem nadając rytm swemu marszu. Nie zwracał praktycznie w ogóle uwagi na
Felinę, która szła równo z nim. Mimo swych wielkości szła z gracją i pewnie
stąpała po stromym zboczu, w ogóle nie zmęczona szybkim marszem oraz trudną trasą.
Jakby poruszała się po najprostszej leśnej drodze.
-
Powiedzcie nam coś o sobie. – burkliwy ton Brego nagle rozproszył ciszę niczym
grzmot burzy, wyrywając Felinę ze skupienia i powodując lekkie, niemalże
niezauważalne potknięcie.
- A
czemu cię to nagle zainteresowało? – zapytała trochę zaskoczona.
- Bo
wy wiecie dużo o nas, podglądaliście nas przy ognisku, jednak my nic nie wiemy
o was... – wytłumaczył – Chcielibyśmy wiedzieć... Oczywiście, jeżeli chcecie
nas zaszczycić swą opowiastką.
Zamilkł
wtem i znów zaczął nucic, żeby dać Felinie czas do namysłu. Nie chciał być
niegrzecznie ciekawski, przy damie nie wypada. Postanowił poczekać, a czekając
postanowił umilić im czas kolejną wojenną nucanką. Lubił nucić... Tak. Z
pewnością bardzo lubił nucić. Przypomniało mu to czasy, kiedy dowodził wojskiem,
czasy kiedy żył w królestwie, czasy kiedy wszyscy darzyli go szacunkiem. Nie
doceniał tego wtedy, ale teraz to wszystko tworzyło miłe wspominki.
W
końcu jego pieśń dobiegła końca. Znajdowali się prawie przy podnóżu góry, a
ostatnie nuty ucichły wraz z niknącym echem. Brego zwrócił swe blade oczy na
samicę z wyczekiwaniem oraz z pytaniem wymalowanym na twarzy.
Felina?
Ratuj, brak weny mnie zżera ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)