wtorek, 24 lutego 2015

Od Hakai do Andromedy - Niby Alfa... A Taki Szczeniak

         - No co ty! – rzekł – Proszę cię, nie jestem szczeniakiem, którego trza zaganiać do domu, bo zmoczył sobie trochę futerko, Andzia. – machnął łapą i potrząsnął głową, chlapiąc wodą na wszystkie strony.
Po czym wyminął ją i nachylił się nad taflą wody. Stał nieruchomo, bojąc się wręcz oddychać, żeby nie spowodować nienaturalnego ruchu wody. Jego skupienie było najwyższe, nawet Andromeda zamilkła, żeby popatrzeć jak mu wyjdzie.
Musiał chwilę czekać, żeby płytwiaste stworzonka chciały napłynąć z powrotem do tego samego miejsca po ataku wadery. Nie chciały pewnie podzielić losu swojego towarzysza, który nagle wyfrunął z wody i nie wrócił. Przednie łapy zdążyły mu zdrętwieć, jednak w końcu doczekał się jednej małej rybki, która podpłynęła nieśmiało do wyczekującego basiora. Wtem ten uśmiechnął się do siebie i dał rura do przodu z takim impetem, że rąbnął kinolem o dno rzeki.
Hakai wycofał się prędko w głąb lądu kichając i trzepiąc głową i klnąc pod nosem. Wilczyca znów runęła na ziemię śmiejąc się do rozpuku. Alfa spojrzał na nią ponuro, jednak potem pomyślał sobie jak debilnie musiał wyglądać przy swym jakże udanym polowaniu i... Teraz - klnąc pod nosem, łażąc w tą i w tamtą jak nawiedzony oraz trzepiąc głową, z której kapały krople wody.
Po chwili dołączył się do swej lubej i razem leżeli na ziemi rycząc śmiechem.
- Dobra, dość... Twarz mnie już boli. – powiedział Hakai wstając z ziemi, jednak pośmiechując jeszcze pod nosem.
Spojrzał na Andromedę, która dalej leżała na plecach. Usiadł obok niej, a przednie łapy położył po obydwu stronach jej głowy. Nachylił się nad nią, co skupiło jej uwagę na nim, choć wesołe iskierki w oczach i uśmiech na twarzy nie zniknęły.
- A co powiesz na to, żebyś ty upolowała nam śniadanko... – rzekł powoli jakby głośno myślał - ... A potem pójdziemy pozwiedzać nasze tereny? Dawno nas w wielu miejscach nie było. – zaproponował przekrzywiając głowę na jedną stronę.
- Może być. – odpowiedziała, po czym wyciągnęła szyję, żeby przejechać językiem po jego policzku – Mokry jesteś. – powiedziała wystawiając język.
- No co ty nie powiesz? – zapytał ze zdziwioną miną i ostrzepał się nad nią.
- Ej, nie! Przestań! – krzyknęła rozbawiona podrygując pod nim niczym wyciągnięta z wody ryba – Złaź ze mnie, bo będziesz głodować. – mruknęła napierając łapami o jego klatkę piersiową, żeby go z siebie zepchnąć, choć niewiele to dało.
- Noo doobraa... – burknął z udawanym niechceniem i poddał się jej.
Położył się oraz przeturlał tak, że twarzą zwrócony był w stronę rzeki. Ułożył głowę na łapach i obserwował czerwonymi ślepiami czarną waderę. Jej smukłe ciało, delikatną sylwetkę, zgrabne ruchy...


Andzia? Raph zaraził mnie wenuso brakusem ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)