poniedziałek, 22 grudnia 2014

Od Jenny do Brego - Indyjskie Zwyczaje

       
        Wysłuchałam historii Hakia i zastanawiałam się, jak ta cała Lily mogła zrobić coś takiego naszej drogiej Blind?! Ja rozumiem, coś się stało ale to nie była przecież wina Kruk. Idiotka... Moje rozmyślania przerwał Brego, który głośno zastanawiał się nad tym, czy zjeść zająca samemu czy też się nim podzielić. Parsknęłam śmiechem i podeszłam do Brega.
- Mogę? Podzielę po równo. - powiedziałam, z łapą na sercu. Brego spojrzał na mnie nie ufnie ale oddał mi mięso. Szybko podzieliłam żarełko i rzuciłam każdemu po kawałku. Po chwili ciumkania mięsa wróciła Blind a wtedy podałam jej kawałek mięsa, który zachowałam dla niej przed Brego. Podziękowała i spytała:
- Jenna? A twoja historia? Co nam opowiesz?
Zastanowiłam się chwilę, odłożyłam swoją porcję i spojrzałam w niebo. Gwiazdy ładnie świecą o tej porze. Tak samo świeciły u mnie...
- Opowiem wam, jak mało brakowało, żebym została partnerką na stałe, pewnego basiora... - powiedziałam, a każda para oczu zwróciła się na mnie.
- Serio? Ty i małżeństwo? Nie widzę tego... - pokręciła głową Andzia. Zaśmiałam się.
- Ja też. - odpowiedziałam i zaczęłam opowiadać...

~Wiecie, w Indiach jest tak, że jak wadera jest w pewnym wieku, wybiera się spośród kandydatów godnych uwagi partnera dla niej. Ja miałam chyba najgorzej, bo byłam córką Alf, a konkretnie Młodą Alfą Watahy Tygrysich Lilii. Wszyscy w tej watasze władali naturą, tylko ja byłam odmieńcem, bo pojawiały się u mnie raczej moce iluzji. Nieważne. W każdym razie, przyszedł dzień kiedy odbyła się taka jakby parada, w której brali udział wszyscy kandydaci do mojej łapy. Nie myślcie, że wtedy wyglądałam tak jak teraz, nie. Przecież musiałam być taką... damą, a damy tak nie wyglądają. Wyglądałam wtedy mniej więcej tak:

Tak wiem. Przerażające! Ale nie miałam nic do gadania, póki nie byłam dorosła. W każdym razie na tej paradzie było chyba około 7 basiorów, każdy z całym orszakiem i darami dla mnie. Siedziałam znudzona na podeście obok matki i ojca, zdmuchując grzywkę która była dla mnie utrapieniem. Rodzice co jakiś czas wskazywali mi poszczególne dary, lub basiorów. Tak, najpierw dary, potem mąż. Hm...
Minęło parę godzin i zbliżał się koniec tej męczarni. Została jeszcze tylko rozmowa z ostatnim kandydatem i będę wolna!
- Witaj Młody Alfo Rory! - przywitał basiora ojciec. Odkłonili się sobie i usiedliśmy razem. Byłam już zmęczona i znudzona tym wszystkim, więc zupełnie nie słuchałam, co do mnie mówią. Basior cały czas mi się przyglądał. Zerknęłam na niego tylko raz i wyglądał tak:


Tiaaa, nie ma co, po prostu, pomyślałam wtedy. Po chwili odwróciłam wzrok i zapatrzyłam się gdzieś dalej. Minęło kilka minut i nastała cisza. Zorientowałam się, że padło dla mnie pytanie.
- Tak? Co się stało? - zapytałam, znudzona. Matka jęknęła, ojciec spiorunował mnie wzrokiem. Natomiast Rory... uśmiechał się diabolicznie.
- Pytałem, czy cieszysz się, że będziesz miała takiego męża? - ponowił pytanie ojciec. Zrobiłam wielkie oczy i lekko otworzyłam pyszczek.
- Że co proszę?! A czy ja powiedziałam, że chcę jego? - krzyknęłam, wskazując basiora. Wstałam cała w nerwach. Oczywiście, Rory też się podniósł. Maniery...
- Jenahio, proszę! - uspokajał mnie ojciec. Tak, moje pełne imię brzmi i brzmiało Jenahia ale dawno z niego zrezygnowałam. - Uspokój się, dziecko. Młody Alfa Rory cię kocha i jestem pewien, że będzie ci z nim dobrze. - przekonywał mnie dalej. Matka patrzyła na mnie wymownie. Byłam naprawdę zła. Rory przytulił mnie i szepnął:
- Będziesz najszczęśliwszą Młodą Alfą na ziemi. Uczynię cię moją królową, Jenahio. - Spojrzała na niego i po prostu go ugryzłam. Matka zakryła pyszczek łapą w przerażeniu, ojciec mnie oderwał od wilka a sam Rory zlizał tylko krew z warg i z szaleńczym uśmiechem powiedział:
- Do zobaczenia, Jenahio. Już wkrótce. - I odszedł. Rodzice tego nie widzieli. Oni myśleli, że się grzecznie ze mną pożegnał. Po sprawie, dowiedziałam się, że Rory włada iluzją i oślepił moich rodziców.
- Co ty sobie wyobrażasz?! To wspaniały kandydat, niewdzięcznico! Wyjdziesz za niego i kropka. A do tego czasu... Wysyłamy cię z matką do Misidura, smoka, który nauczy cię manier. - Zatrzasnął drzwi komnaty i tyle.~

- Resztę historii już znacie. Jedyne co mi z tego przyszło, to to, że nadal nie mam męża i on nigdy mnie tu nie znajdzie. - zakończyłam opowieść. Blind wpatrywała sie w moją stronę, próbując odczytać moje emocje. Hakai i Andzia dyskutowali cicho, zerkając co chwilę na mnie. Zapewne omawiali to co im opowiedziałam. Natomiast Brego niespodziewanie się do mnie przysunął i...


<Brego? Pomysłu nie mam, wybacz>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)