czwartek, 11 grudnia 2014

Od Blindwind do Jenny - Ogromne Ognisko!

        Popołudnie było piękne. Świeciło słońce, a delikatny mróz szczypał w uszy i nos. Biały śnieg skrzeczał pod łapami niewidomej wadery, gdy przemykała zwinnie między drzewami, wzbijając chmury puchu w powietrze. Czerwonooki towarzysz bacznie ją obserwował na każdym kroku, pilnując jej niczym matka szczenię, wrazie jakby jej zmysły miały w pewnym momeńcie zawieść, jednak nawet on nie mógłby wypatrzeć pułapek schowanych pod śniegiem... W sumie nawet widomy wilk, by ich nie zauwarzył... Więc w krótce zdradzieckie korzenie drzew podcięły dziewczynie łapy, która stęknęła zaskoczona i rozpędzona przekoziołkowała dobry kawałek, a natrafiając po drodze na stromą górę zleciała z niej prosto w morze białego puchu, gdzie wpadła po uszy. Potrzebowała chwili, żeby dojść do tego co się stało i czemuż to tak bardzo boli ją łapa, jednak gdy wszystko doń w końcu dotarło to wygrzebała się spod śniegu dołączając do swojego przyjaciela, który czekał na nią cierpliwie, aż zechce się ona ukazać. Dziewczyna wyszła ze swej kryjówki rozbawiona chcąc stanąć na łapach, jednak śnieg był tak głęboki, że na każdym kroku zapadała się z powrotem.
- Renji! Oriętuj się! – krzyknęła nagle i posłała w jego stronę kilka śnieżek, które – mimo tego, że wysłane na oślep, gdyż sypki śnieg zagłuszał nieco jej zmysły – trafiły w większości w cel, który próbując uniknąć jednej śnieżyki wpadał w drugą.
- Do cholery z tobą. – mruknął Renji, otrzepując  się ze śniegu i wstając z ziemi.
- Oj, nie bądź takim gburem! – powiedziała lepiąc następne pociski.
- O nie! – krzyknął kruk zauwarzając co robi jego przyjaciółka i podrywając się do lotu – Nie waż... – jednak było już za późno, gdyż został zestrzelony z powietrza, zanim zdążył unieść się metr nad ziemię.
- Jak na kogoś, kto nie chce zostać trafiony to robisz za dużo hałasu. – stwierdziła Wind otrzepując swoje futro z białego puchu.
- Jeszcze raz tak zrobisz to...
- To co? – zapytała z uśmieszkiem Kruk i przyskoczyła do niego, ustwiając się w pozycji łowieckiej – A to. – rzekł i trafił ją kulą śniegu prosto w czoło.
- Ty mały diable! – warknęła wadera skacząc na niego i tarzając w śniegu, sama się przewracając oraz turlając w puchu.
- Dobra, dobra, dość, dość! – krzyknął Renji, kiedy z czarnego stał się biały – Skrzydła mi odmarzają, choćmy już lepiej gdzieś, gdzie jest cieplej. – lecz zaraz pożałował tego co powiedział.
- Wiem! – podskoczyła nagle Kruk wstając na cztery łapy, wygrzebawszy się spod sterty śniegu – Rozpalmy ognikso! – z ekscytacji aż zamerdała ogonem z taką siłą, że uniosły się pładki śniegu z ziemi.
- O nie, nie, ostanio to się skończyło FATALNIE! – zaprotestował czerwonooki.
- Aj tam! Nie pękaj, jeden pożar lasu to wacle nie taki straszny czyn! – stwierdziła Wind, już na swojej drodze z powrotem do lasu.
- Nie wcale, przecież każdemu zdarza się podpalić las! Przecież to normalka! – mruknął pod nosem, jednak nie marudząc już więcej ruszył za przyjaciółką.
Buszowali razem przez jakąś godzinę po lesie szukając najróżniejszych gałęzi i szczapek, żeby rozpalić „ogromne ognisko” jak to postanowiła Blindwind. Renji przez cały czas próbował wyperswadować jej ten pomysł z głowy jednak na marnę, dostał za to jeszcze parę razy śnieżką i zrezygnował.
- No choć już, mamy wystarczająco drewna, Wind. – pogonił ją w końcu ptak patrząc na wypchany pysk wadery, sam trzymając w dziobie trzy patyczki.
- Poszekaj! Jeszszsze fu! – powiedziała i wgramoliła się między jakieś krzaki, jednak szybko stamtąd wyskoczyła wielce zdzwiona tym co tam znalazła.
- Auł. – powiedziała nieznajoma wychodząc zza krzaków i  masując się łapką w miejcu, gdzie oberwała drewnianym ptykiem niechcący od Kruka.
- Bybacz! – pospieszyła z przeprosinami dziewczyna, wypluwając drewienka na ziemię– Sorka, nie zauwarzyłam Cię! – dodała, dopiero później zrozumiała jak idiotycznie zabrzmiały te słowa w jej ustach. Była tak pochłonięta myślą o ognisku, że kompletnie nie skupiła się na otoczeniu( co tłumaczyłoby ilość upadków po drodze). Podała waderze łapę na powitanie, zanim ta zdążyła zareagować na jej przeprosiny – Jestem Blindwind, Alfa Klanu Czerwonych Kruków, miło mi. Robimy ognisko, chcesz się do nas dołączyć? – zapytała zaraz po tym z wielkim uśmiechem na ustach, jakby nowopoznana była jej starą znajomą
Renji westchnął, kręcąc głową, nie mogąc zrozumieć – mimo tylu lat spędzonych z Blindwind – dlaczego w pewnych momentach była ona taka dziecinna i naiwna, przecież ta wadera mogła być seryjnym mordercą, a ta ją zaprasza na ognisko!
- Jeśli Ci życie miłe, to lepiej się nie gudź. – mruknął pod nosem.
- Cicho siedź. – zganiła go biała dziewczyna zbierając swoje patyczki i czekając na odpowiedź od nienznajomej


Jenna? Gotowa na „Ogromne Ognisko”? X3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)