W
zasadzie to nie byłem zbytnio zdumiony tym, że Maura odkryła moją moc. W zasadzie
właśnie o to mi chodziło. Cóż, szczerze mówiąc byłbym zawiedziony wyborem
zabawki, gdyby niebieska nie zrobiła tego, co zrobiła. Uśmiechnąłem się więc
lekko.
- Jestem zdumiony. Okazujesz się całkiem
inteligentna...
- W twoich ustach to obelga czy komplement? -
parsknęła Maura.
- To zależy tylko od ciebie.
Nastąpiła chwila ciszy, w której to Maura
siedziała i trawiła słowa Chrisa, a tymczasem ja brykałem po umyśle niczego
nieświadomej wadery. Dowiedziałem się co kto robi, jaka jest pora dnia...
Dzięki niej nie straciłem poczucia czasu. Dobrze, przydawała sie na coś
przynajmniej. Muszę lepiej poznać jej umysł by potem móc to wykorzytać jak mnie
uczył mistrz.
- Nadal utrzymujesz, że jesteś niewinny? -
spytała wątpiąco niebieska.
- Ja nie utrzymuję. Ja to wiem.
- Jasne - prychnęła. - A ja wiem, że mój brat
jest bogiem.
- To całkiem możliwe. Wciąż odkrywamy nowych
bogów.
- Jesteś nienormalny.
- Błąd. Ale czy ty jesteś normalna przychodząc
tu mimo zakazu, wyraźnych znaków, że jestem "groźnym przestępcom, którego
trzeba zabić"?
To znów zajęło Puck chwilę, musiała przetrawić
słowa Chrisa. No bo w zasadzie...
- Ja nigdy nie uważałam się za normalną.
- A ja tak. Powiem więcej, miałem NORMALNĄ
rodzinę, NORMALNE życie, byłem ZWYKŁYM wilkiem za nim oni, Wariaci, nam nie
przeszodzili. I nie mów mi, że bycie normalnym jest nudne. Bo to życie było
moje.
- Serio? - Maura uniosła brew do góry w
ironii, ale w jej głosie słychać było zawahanie. No cóż, nieskromnie powiem, że
jestem dobrym aktorem, ale to chyba wszyscy tutaj wiedzą? - Co takiego było w
tym twoim życiu, że już go nie ma?
Na to pytanie coś mnie szarpnęło. No właśnie,
co było?! Ty mała cholerna... Ugh, bo prawda jest taka, że to Frost znalazł
mnie w tych cholernych górach - pozbawionego pamięci. Powiedział, że widział
jak Wariaci zaatakowali moją rodzinę. I to przez nich moja dawna rodzina się
rozsypała. Frost został moim mentorem i jestem z tego dumny. A teraz ta głupia
sunia mnie pyta co było?! W tym problem - nie wiem! Ale oczywiście, nie powiem
jej tego...
Co więcej, ja to wykorzystam!
- Było wiele rzeczy. Między innymi pewna
wadera, nazywała się Felicea. Była moją partnerką, miała zostać matką moich
dzieci... Ale wiesz co się stało? Wyobraź sobie, że dopadła ją pewna wadera
właśnie z tej watahy. A konkretnie, znana ci wadera o niskim wzroście, dziwnym
futrze, nietoperzowych skrzydłach... I idealnie pasującym do niej imieniu. Tak.
Maura, to Jenna zabiła Felicea'ę z zimną krwią. Zabiła też moje dzieci...
<Maura?
Jeszcze raz przepraszam, że tak długo>
Kiedy będę mogłą zabić tego frendzla?
OdpowiedzUsuńMyślę, że Maura sobie z nim poradzi XD W taką bajeczkę to nawet JA bym nie uwierzyła, a co dopiero ona *^*'
UsuńJakoś sobie poradzi, spokojnie. Mam już nawet pomysł na początek opowiadania x3
UsuńKurna, tu komentarz walnęła, a mi nie łaska? XD
UsuńZapamiętam Ci to o.O